niedziela, 30 października 2016

Yankee Candle Halloween

Hej dziewczyny!

Kolejny jesienny tydzień sprawił, że chętnie sięgamy po woski YC. Dni stają się coraz bardziej szare i ponure. Za oknem coraz zimniej i wietrzniej więc jakoś trzeba poprawić sobie humor. 
W tym tygodniu przychodzimy do Was z recenzją dwóch wosków z serii halloweenowej - Forbidden Apple oraz Candy Corn. 


Forbidden Apple to nic innego jak tarta o zapachu zielonego jabłuszka. Po podgrzaniu wosku w mieszkaniu unosi się delikatna jabłkowa woń. Zapach nie jest intensywny, jednak przyjemny dla nosa. Doskonały do codziennego użytkowania.



Candy Corn to mieszanka słodkości umieszczona w pomarańczowym wosku. Pierwsze wrażenie to Amber Moon. Woski mają podobne nuty zapachowe. Wyczuwalne są goździki z mieszanką ciepłego bursztynu i kukurydzy. Po rozgrzaniu tarta nabiera 'charakteru'. Rolę przejmują aromaty słodyczy, a właściwie cukierków i trochę gumy orbit dla dzieci. Uwieńczeniem jest wcześniej wspomniany bursztyn, który nadaje jej unikalności.


Mimo, że oba zapachy są z edycji Halloweenowej, uważam że śmiało można po nie sięgać w 'normalnym' okresie. O ile Forbidden Apple świetnie zalecam na dzień, to Candy Corn bardziej pasuje na wieczory.

Co myślicie o tych zapachach? A może macie innych ulubieńców z kolekcji Halloweenowej? 

niedziela, 23 października 2016

Mój pierwszy korpo miesiąc

Hej kochani!

Jak zawsze mamy mniej czasu niż byśmy chciały. Tym razem to powód troszeczkę bardziej "wyjątkowy". Ponad miesiąc temu rzuciłam starą pracę w hotelu oraz znalazłam inną. W związku z tym praktycznie od miesiąca mam nową - korpo - pracę. 

Chciałabym Wam opowiedzieć jak moje życie się zmieniło z pracy zmianowej 7-19, 19-7, święta, nocki, brak wyboru wolnego (umowa zlecenie); na zwykłe, szare 8h.  

Praca w hotelu była bardzo dobrym sposobem na zarobienie pieniędzy podczas studiów i nie tylko. Dawała mi wiele możliwości współpracy z ludźmi, przychodzenie na zmiany zgodnie z moim harmonogramem na uczelni oraz mogłam spokojnie uczyć się na egzaminy na nocnych zmianach. Zaraz na pewno wiele z Was pomyśli - praca to praca, nie ma czasu się uczyć czy robić inne rzeczy, jednak to stanowisko pozwalało mi na wiele. Można spokojnie połączyć naukę z pracą nie wykluczając przy tym ani jednego ani drugiego. 

Minusem bycia recepcjonistką na pewno jest fakt pracy 24h/dobę 7 dni w tygodniu, bez względu na wszelkie okoliczności np. święta. Na tym stanowisku przepracowałam prawie 3 lata i spędziłam w pracy 2 razy Wigilię 7-19 i 2 razy sylwestra z tymże raz noc, raz dzień. I tu już uwielbiam podejście 90% ludzi - nie wezmę dziennej zmiany sylwestrowej bo idę na imprezę, bo robię imprezę, bo to sylwester. SUPER - rok temu wróciłam o 19 do domu a i tak byłam w stanie jeszcze wyjść na zabawę - no problem. 

Przy zbliżającym się terminie końca studiów obiecałam sobie znaleźć nową pracę. Gdzieś, gdzie nie będę pracowała w nocy - spała w dzień, a przynajmniej na umowę o pracę. 

Zgodnie z powyższym powoli po obronie zaczęłam rozglądać się za stanowiskami odpowiadającymi mojemu zawodowi. Wysłałam dosłownie 4 CV na próbę i postanowiłam poczekać co się wydarzy. Z tego co pamiętam zaczęłam wysyłać w środę - wysłałam 2, czwartek 1 i piątek 1.
W poniedziałek uzyskałam już 2 odpowiedzi. Jedna z nich była więcej niż pozytywna ale wymagała dalszej selekcji. Natomiast druga niezupełnie odpowiadała na moją aplikację.

Koniec końców dostałam pracę w korporacji. Nie wiem dlaczego ale zawsze chciałam tego spróbować! Chyba wyobrażenie o "wielkim świecie" i sceny w filmach zrobiło swoje. 

Rozmowa rekrutacyjna była tak na prawdę rozmową, byłam wtedy TAK strasznie zestresowana, że myślałam że nie pójdę nawet do tego budynku ale wszystko przebiegło gładko. Świetna atmosfera! Pośmialiśmy się i porozmawialiśmy jak równi sobie. 

Co się zmieniło?

Umowa o pracę, codzienne wstawanie, wolne weekendy, współpraca z ludźmi - a nie tylko praca z ludźmi. Miejsce tętniące życiem, mam z kim porozmawiać - a nie jak w hotelu, wszyscy goście szli do pracy a ja do 15 siedziałam i klikałam na komputerze. Oczywiście będzie się zdarzało, że będę musiała przyjść w święta do pracy ale to już nie jest dla mnie takim wyrzeczeniem jak sylwestrowa lub wigilijna noc. 

Do hotelu mogłam ubierać dosłownie w co chciałam. Nocne zmiany to zazwyczaj T-shirt, jeansy i bluza z kapturem. Na dzień wystarczyło założyć cokolwiek niezobowiązującego byle wyglądało ładnie i schludnie. 
W tym przypadku to nie przejdzie. Nie mówię, że koszule są wymagane, jednak 90% mojej garderoby idzie w niepamięć. Jeansy, trampki mogę założyć w weekend albo wieczorem do sklepu. Do korpo zakładam sukienki, koszule ze spodniami albo spódnicami.
Nie jest to do końca mój styl ale i tak ubieram się bardziej po swojemu niż po ichszemu - koszula w liski, bluzka z kołnierzykiem i szopami <3 Wszystko wygląda elegancko i schludnie bo nadal jestem pod kołnierzykiem :)

Atmosfera i podejście ludzi jest bardzo różne. Zdarzają się przypadki osób myślących tylko i wyłącznie o pracy i awansie przez co stają się nie do zniesienia. Zobaczcie jak muszą emanować takim zachowaniem skoro ja po niecałym miesiącu mam dosyć przebywania w ich towarzystwie.

Oczywiście na terenie budynku jest stołówka, gdzie w wolnym czasie można zjeść ciepły posiłek. Zakupiony lub przyniesiony przez siebie z domu. Jednak nie do końca polecałabym zakup jedzenia na stołówce. Jadłam tam ok. 6 razy i nigdy nie dałam im więcej niż 6/10. Jedzonko jest mdłe i podawane na zimno, gdzie trzeba je podgrzać. 

Oczywiście początki są trudne, trzeba się nauczyć nowych rzeczy. Nie każdy jest cierpliwy, nie każdy pamięta jak to było na początku ale grunt to nie tracić równowagi. 

Jak dla mnie to duża, poważna zmiana. Na prawdę. Jak na razie pierwszy miesiąc jest dla mnie w 90% bardzo pozytywny. Muszę trzymać gardę, nauczyć się wszystkiego żeby jak najszybciej móc pracować na swoją opinię wśród innych.

 Na pewno kiedyś mi zbrzydnie zachwyt i popadnę w rutynę, już czasem z samego rana tak mam ale nie mam co narzekać. Podobno praca w korporacji jest męcząca i wycieńczająca, ale gdzie nie jest? To zależy od stanowiska, tego co robisz, jacy ludzie Ciebie otaczają.

 Jest dobrze, nawet BARDZO. Mogę się tylko cieszyć, że tak szybko udało mi się zmienić miejsce pracy, na takie jakie chciałam, zgodnie z wykształceniem. 

A jakie jest Wasze doświadczenie z nową pracą? Ile czasu Wam zajęło szukanie nowego miejsca pracy? A może wielkie korporacje Was odrzucają?

sobota, 15 października 2016

Zużycia września

Witam,

kolejny miesiąc za nami więc przyszedł czas na zużycia.




Soraya łagodzący balsam po opalaniu, wprost idealnie sprawdził się na urlopie. Chodź z Agą jesteśmy siostrami to każda z nas ma inny typ skóry. Ja opalam się od razu na brązowo natomiast Aga opala się na 'różowo' dopiero po jakimś czasie jej skóra jest lekko brązowa (typ blondynki lub rudzielca). W związku z tym pomimo że miałyśmy ze sobą filtr 30 to i tak bardzo pomocny okazał się ten balsam. Po wsmarowaniu go w skórę odczuwalne było uczucie ulgi oraz natychmiastowe wchłanianie się produktu.

Kolejny produkt to żel antybakteryjny Bath & Body Works Paris amour. Żel miał śliczny różowy kolor wewnątrz zatopione były drobinki brokatu. Po roztarciu go na skórze unosił się cudowny zapach. Jedyne czego żałuję to że nie kupiłam mgiełki o tym zapachu. No i może tego że nie ma w Gdańsku sklepu BBW.

Sensique summer blush w końcu udało mi się go zużyć. Nie był to jakiś wybitny róż i szczerze mówiąc dobrze że była to jedynie limitka.


Hitem szamponów okazał się Dove  pure care dry oil. Kupiłam go rok temu, ponieważ miałam okazję używać go będąc u rodziny. Byłam zachwycona jego zapachem oraz stanem moich włosów po aplikacji. Świetnie oczyszcza włosy i skórę głowy, łagodzi wszelkie podrażnienia i sprawia że włosy są jedwabiste w dotyku. Chciałabym wypróbować jeszcze inne wersje szamponów Dove ale z miłą chęcią do niego wrócę :)

Płyn do jamy ustnej Prokudent Med Rossmann. Jest to jeden z produktów po którego sporadycznie sięgam. Niestety nie mam w nawyku po umyciu zębów stosować płyn do płukania jamy ustnej, ponieważ zawsze odkładam go tak, że nie jest w zasięgu wzroku. Może w przyszłości zmienię swoje nawyki :)

I klasyka gatunku czyli kolejne opakowanie mojego kultowego ogórkowego toniku z Ziaji. Często używam na przemiennie z innymi tego typu produktami. Jednak do niego wracam zawsze ;)

Essence korektor match 2 cover korektor w kremie. Stronę jaśniejszą używałam na cienie pod oczy natomiast ciemniejszą jako korektor na niedoskonałości. Mimo, że wydaje się mały jest naprawdę wydajny.

Dezodorant Adidas całkiem przyjemny zapach. Cóż mogę o nim powiedzieć, chronił mnie przed nieprzyjemnym zapachem... i to tyle albo aż tyle.

Tusz do rzęs Maybelline lash saensational pomimo pół okrągłej szczoteczki całkiem nieźle radził sobie z moimi rzęsami. Podkręcał, rozczesywał czyli to na co głównie stawiam używając tego typu kosmetyków. 

Odżywka do paznokci Eveline SOS dla kruchych i łamliwych paznokci. Nie był to mój ulubiony produkt, jednak na dłuższą metę się sprawdzała. Zapobiegała łamaniu się paznokci i stanowiła dobrą ochronę przed lakierami. 

Gąbka do nakładania makijażu. Produkt, który za równo mnie zachwycał jak i na początku denerwował. W szczególności używałam gąbeczki do nakładania produktów 'na mokro' i w tej roli sprawdzała się świetnie. Natomiast jeśli chodzi o używanie jej na sucho - mówię stanowcze NIE.  

Życzymy Wam udanego weekendu :* 

niedziela, 9 października 2016

Targi kosmetyczne Amber Expo

Hej!

Wczoraj w Gdańsku rozpoczęły się dwudniowe targi kosmetyczne. Jak co roku miałyśmy przygotować listę potrzebnych kosmetyków i jak zwykle nic z tego nie wyszło. A oto co wróciło z nami do domu. 
Na stoisku OPI zaopatrzyłyśmy się w miniatury:
  • dwóch balsamów, które wprost idealnie będą pasować do torebki nasze zapachy to lawenda z wanilią oraz słodka cytryna
  • lakiery: pudrowy róż idealny do pracy, krwista czerwień oraz bardzo ciemny fiolet


Takie maluchy są idealne do przetestowania jeśli się nam spodobają może na następnych targach zaopatrzymy się w większe buteleczki.

Kolejne stoisko z lakierami oraz wszelkiego rodzaju przyrządami do paznokci, które odwiedziłyśmy to Euro Fashion. Tutaj skusiłyśmy się na zmywacz bezacetonowy o zapachu mango, folię do paznokci a także lakiery. Każdy z nich jest naszą 'nowością'. Głównie stawiałyśmy na kolory typowo jesienne jednak trafił się jeden jasny różyk idealny do pracy (Misa nr 243) a poza tym:
  • Savina- burgundy
  • China Glaze spitfire- ciemna czerwień z drobinkami będzie idealna również na zimę, mr. & mrs.- szary z drobinkami różu oraz fioletu cuuudo :D

 
 Ostatnie stoisko na którym zrobiłyśmy zakupy to Sylveco. Co roku wychodzę od nich z kolejnymi produktami którymi się zachwycam. Tym razem skusiłam się na:
  • Vianek nawilżająco-wygładzający peeling do ciała z nasionami czarnuszki 
  • Kojący żel do higieny intymnej z ekstraktem z liści borówki brusznicy również Vianek
  • kolejne opakowanie tymiankowego żelu do twarzy Sylveco
  • jako gratis otrzymałyśmy nawilżająco-regenerujący krem do twarzy na noc z olejem z pestek winogron oraz olejkiem lawendowym Biolaven organic

 

Uff to by było na tyle z targów. Niedawno dokupiłam oczywiście kolejne woski, sezon grzewczy uważam za w pełni otwarty. Ostatnio w moim pokoju najczęściej pachnie amber moon. A do kolekcji ^^ dołączyły: autumn night, ebony & oak, honey clementine i forbidden apple natomiast z kringle fresh air oraz setsail.


Pochwalę się Wam również prezentem jaki otrzymałam od koleżanek z pracy na urodziny. Wiedzą co lubię najbardziej :D


 Kubełek do picia oraz komplet różnych herbatek zestaw kosmetyków z YR oraz trio czekoladek pyszotka :d

I tym miłym akcentem życzę Wam udanego wieczoru :*

niedziela, 2 października 2016

Kolory jesieni- Essie Luxedo

Hej, 

jak Wam mija weekend? U mnie jest to jedyny moment kiedy mogę usiąść i spokojnie napisać post. Dziś na celowniku jeden z moich ulubionych lakierów. 

z lampą

Essie Luxedo to bardzo ciemny fiolet, który wpada w czerń. Lakier ne zawiera drobinek, a jego konsystencja jest dość rzadka. Jednak absolutnie nie przeszkadza to w malowaniu paznokci. Nakładam go standardowo jak wszystkie lakiery, dwie cienkie warstwy, które dają pełne krycie. Kolor idealnie pasuje na jesienne wieczory oraz pochmurne dni, pięknie wygląda na długich a także krótkich paznokciach. 
Wytrzymałość  jest taka sama jak w przypadku innych lakierów Essie czyli ok. 5-6 bez poprawek. 
bez lampy  

Dajcie znać jak Wam się podoba. A może macie swoich innych ciemnych ulubieńców?