niedziela, 5 lutego 2017

Zużycia stycznia

Hej!

Minął nam kolejny miesiąc, więc przyszedł czas na "pochwalenie" się tym co udało nam się zużyć.


Zaczniemy od chwili relaksu czyli - Avon płyn do kąpieli o zapachu mango. Bardzo lubię te kosmetyki z Avonu, nie dość, że pięknie pachną to robią świetną pianę, która jest gęsta, zwarta i utrzymuje się przez całą kąpiel. Dzięki temu mogę spokojnie zapomnieć o troskach i cieszyć się chwilą wytchnienia w wannie.

Kneipp kremowy płyn pod prysznic o zapachu mleka figowego i olejku arganowego, o którym pisałam TU.

Schauma szampon do włosów farbowanych kolejne opakowanie. Fajny kosmetyk robi to co ma robić, stosuję go na przemian z innymi szamponami. Chętnie poszperam za innymi szamponami do włosów farbowanych, więc jeśli macie swoich ulubieńców - dawajcie znać ! :)

Antyperspirant Fa Fruit me up, bardzo ładny jak dla mnie brzoskwiniowy zapach. Chronił przed nieświeżym zapachem oraz nie pozostawił białych plam na ubraniach. Może jeszcze kiedyś go kupię:) Ta wersja kojarzyła mi się bardziej z ciepłymi dniami niż tym co mamy za oknem.

Kolejny kosmetyk to Batiste, tym razem do włosów ciemnych. Nie będę się o nim rozpisywać jak dla mnie są to najlepsze suche szampony i chętnie sięgam po nowe wersje.

Farmona Tutti frutti peeling o zapachu melon i arbuza. Co tu napisać... dobry zdzierak, ale... mało wydajny a zapach sztuczny nawet nie wiem do czego go porównać. Kupiłam go ponieważ szukałam czegoś fajnego do buzi, jednak okazał się dla mnie za ostry - używałam go bardziej uda. Nie kupię go ponownie.

Selfie project płyn micelarny moje nowe odkrycie, ale o tym kiedy indziej, na jego temat będzie osobny post. Z tego co mogę Wam na razie napisać to jestem z niego bardzo zadowolona.

Rimmel mascara volume colourist nie był to mój ulubieniec i tak naprawdę to cieszę się, że już się skończył.

Maseczka nawilżająco-odżywiająca Oriental Teraphy. Bardzo lubię maseczki w płacie, ta również mnie nie zawiodła. Świetnie nawilżyła skórę twarzy nie pozostawiając na niej lepkiej warstwy.
Kolejna maseczka tym razem z zielonej glinki z Dermaglin, o której pisałam TU. Ta również świetnie poradziła sobie z moją twarzą ^^.

Udało nam się również zużyć 1 lakier do paznokci, co uważam za wielki wyczyn! Mowa tutaj o MUA Bright Coral. Piękny kolor umieszczony w malutkiej buteleczce. Swojego czasu chętnie po niego sięgałam, jednak później zaczął się już ciągnąć. 

Bell Lip Tint - jedne z pierwszych produktów tego typu w mojej kosmetyczce. Wcale nie byłam nim zachwycona, miałam dziwne wrażenie po jego aplikacji. Dodatkowo wcale nie było go widać po pierwszym nałożeniu. 

Dwa woski, o których możecie poczytać TU i TU. Oba piękne dosyć intensywne zapachy, idealne do palenia jesienią oraz zimą.


To już koniec, a Wam jak poszły styczniowe denka? Dajcie koniecznie znać!

4 komentarze: