niedziela, 25 stycznia 2015

Zakupy internetowe - główny pochłaniacz czasu.

Cześć dziewczyny!

Kilka miesięcy temu postanowiłyśmy ostro brać się za denkowanie nie tylko pielęgnacji - chociaż na to kładziemy szczególny nacisk - ale również kolorówki. Przy każdym denku staramy się pozbyć starego cienia/kredki. Nie ma po co trzymać tych staroci w szczególności, że ich nie używamy i zajmują miejsce w kosmetyczce. 

Po ostatnich egzaminach Ola namówiła mnie na chwilkę relaksu i zwiedzanie sklepów internetowych z kosmetykami. Oczywiście nie obyło się bez 'chce.. o i to też.. O BOŻE'. Zamówienie zrobione na mintishop.pl, paczuszka dostarczona, czas podzielić się z Wami ostatnimi zakupami. 


O Makeup Revolution London marzyłyśmy już od dawna - jak tylko pojawiły się w sklepach. W pierwszej kolejności chyba obie zwróciłyśmy uwagę na Blushing Hearts ale wzięłyśmy to na klatę i przemilczałyśmy temat. Ostatnio jednak nasze 'chciejstwo' zwyciężyło i 'dałyśmy się namówić' na małe zakupy. 


Na wstępie zaznaczę, że jesteśmy maniaczkami róży! Dlatego też tym razem kupiłyśmy to urocze serduszko - potrójny wypiekany róż - Blushing Hearts. Na początku myślałam, że to będzie jakieś maleństwo, jednak Ola od razu wyprowadziła mnie z błędu i pokazała rzeczywiste rozmiary tegoż produktu. Jak na razie jesteśmy mega zadowolone i już nie mogę doczekać się aż go wypróbujemy. 

Pozostając przy różach przejdźmy do palety All About Cream. Pierwotnym planem było zakupienie zupełnie innego produktu, nawet w zamówieniu wybrałam Sugar and Spice. Jednak w dzień kompletowania okazało się, że sklep nie ma już jej na stanie.. Mhmm minti dało dupy (ups),.. Więc wybrałam swoją paletę, która jest nieco inna, bo kremowa ale kolorki wyglądają bardzo zachęcająco :) Jestem ciekawa jak będzie się sprawowała :)


Kolejno zdecydowałyśmy się na Szminkę od MUA - Luxe Velvet - matowa szminka Criminal. Miłość od pierwszego wejrzenia - intensywny różowy kolorek nadający matowe wykończenie! Tutaj miałyśmy mały dylemat co do tego, który kolorek wybrać ale najbardziej przemawiał do nas właśnie ten odcień <3

Ostatnio również marzyła mi się kolejna paletka ze Sleeka. Bardzo lubię ich produkty, kojarzą mi się z pierwszymi krokami na blogu i odbieram tę markę sentymentalnie. Wybór wahał się miedzy paletką Garden of Eden, a Vintage Romance. (Nie)Stety podczas zamówienia nie zwróciłam uwagi na Garden, po prostu nie rzuciła mi się w oczy na stronie. Kolorki wydawały mi się mdłe i przejechałam kursorem w dól w poszukiwaniu Vintage. Jestem zachwycona! Ciemne kolorki, dużo brokatów i chociaż szczególnie za tym nie przepadam, to prezentują się pięknie. Kto wie.. Może Garden of Eden również znajdzie się w mojej kolekcji :)


Na koniec skusiłyśmy się na Invisibobble gumeczki - ciekawe jak się sprawdzą. Czytałyśmy wiele dobrego o nich i czas przetestować ich działanie. 

Na dzisiaj to tyle, wracam do nauki - ciężki tydzień. Dajcie proszę znać czego jesteście najbardziej ciekawe. Co chciałybyście zobaczyć najpierw? A może macie któryś z produktów i chcecie podzielić się swoją opinią? 

Buziaki :* 

wtorek, 20 stycznia 2015

Pełna energii!

Hej, 

Dzisiejszy dzień chyba nie może być lepszy! (Przynajmniej dla mnie) Wszystko idzie wedle planów - a zaczęło się już wczoraj, kiedy dowiedziałam się że nie mam seminarium = wolne <3 Dodatkowo za oknem pojawił się śnieg, co w sumie nie jest dobre ale przynajmniej nie muszę się wspinać w Sopocie pod górę ;DD. Na jezdni jest ślisko i trzeba uważać na dziwaków przebiegających przez ulice i inne samochody, które wymuszają pierwszeństwo. Jakby nie wiedzieli, że warunki są dosyć trudne.. ehh.. 

Wracając do szczęścia - wstałam wcześnie rano i pognałam po świeże pieczywo na śniadanie i po coś słodkiego na potem. Później zaczęłam realizować plany - objazd po biedronkach za suszareczką do paznokci. Znalazłam ją dopiero w czwartym sklepie ;D Ale znalazłam!
Nie jestem do końca przekonana co do jej działania, jednak wiem jak Ola ją chciała. I wiem jaki wczoraj miała zły dzień. Czyż nie jestem najwspanialszą siostrą? 




Po południu na pewno pomaluję paznokcie i wypróbuję działanie tego maleństwa, bo jutro mam egzamin - kobieca logika/lenistwo. Na pewno niedługo dam Wam znać jak się sprawuje i czy była warta 20 zł - to nie majątek :)

Wszystko dzisiaj się dobrze układa, a ja czuję się pełna motywacji i energii do działania! Pewnie skończy się jak otworzę prezentacje na jutrzejszy egzamin ;DD albo jak zacznę robić obiad czy zacznę sprzątać ;D 

Tymczasem mała przerwa od przerwy - kawka z pyszną pianką, ciasteczka i Wasze blogi. Później biorę się do roboty i wieczorem zasłużona siłownia :)


Mam nadzieję, że też macie dobry dzień i wszystko idzie po Waszej myśli :*

niedziela, 18 stycznia 2015

Pierwsze zakupy w 2015

Hej dziewczyny!

Czy Wy też nie lubicie niedziel? One zwiastują koniec wszystkiego - koniec tygodnia, koniec wolnego. Co z tego, że wolne jak myślę, że jutro i tak wszystko zaczyna się od nowa.. :( 

Żeby osłodzić troszeczkę tą smutną atmosferę przychodzimy do Was ze skromnymi nowościami - dawno chyba nie było takiego posta. W tej chwili jestem przekonana, że te rzeczy mogą się wpisać w naszą listę ulubieńców :)


Zacznijmy od tego, że niedawno z Olą zapisałam się do akcji testowania z Ofeminin kremów od L'oreal Paris udoskonalające Perfekcyjną skórę. Z niecierpliwością czekałyśmy na wyniki i o dziwo udało się!
Do testów otrzymałyśmy: Skoncentrowane serum udoskonalające oraz krem udoskonalający. Ciekawe czy są takie doskonałe ;p


Następne nowości pochodzą z drogerii - wybrałam mydło Balea - Creme Seife Sensitive - ma piękny kremowy zapach, kojarzy mi się z dzieciństwem. 
Przy samej kasie natknęłam się na malutkie wody perfumowane i nie byłam w stanie przejść obojętnie. Po pierwsze spodobała mi się buteleczka - chromowana probówka. Po drugie zapachy - jedna z pewnością była podobna do Mochino - Love love. W końcu po zapsikaniu wszystkich możliwych miejsc na ciele - bo oczywiście zabrakło papierków dla mnie.. Zdecydowałam się na połączenie słodkości i orzeźwienia czyli Escapade Fruits Christopher Dark. Nie stawiam w tym przypadku na długotrwały zapach, ale kto wie może się zaskoczę :)


Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie kupiła kilku kolejnych świeczek zapachowych - to jakaś mania.. Zdecydowałam się na następujące zapachy : Relax - rześko, Amber - słodko i ciepło, Cashmere - otulający zapach i Plum bolssom - owocowo i.. jest moim faworytem jak na razie, aż brak mi słów żeby go opisać. Podgrzewacze nabyłam w hurtowni z artykułami do domu, w której szczerze powiedziawszy czułam się jak dziecko w domu pełnym zabawek. Uwielbiam tam jeździć bo jest tyle wspaniałych rzeczy do salonu, ogrodu i kuchni - patelnie, garnki, łyżki, przeróżne akcesoria,.. Niby to wszystko mam ale chciałabym mieć więcej bo wszystko nagle wydaje się przydatne.


I na koniec chciałam pochwalić się Wam moją absolutną nowością i miłością od pierwszego wejrzenia :D Moje nowiutkie CATy, kupione na przecenie. Tak wyczekiwane, tak upragnione, tylko moje <3 Wiem, że wiele z Was nie jest fankami tego typu obuwia ale mi się bardzo podobają! 

niedziela, 11 stycznia 2015

Mroczna Kolekcja

Hej,

W tym roku jednym z moich postanowień jest przeczytanie przynajmniej 52 książek. Pytanie czemu 52? 52 tygodnie w roku – na facebook’u nawet powstało takie wydarzenie, dlatego też czuje dreszczyk motywacji. Nie stawiam na jakieś konkretne gatunki, czy autorów. Postanowiłam pobawić się, poszukać nowości, sięgnąć po najbardziej smakowite kąski literatury i zobaczyć co świat książki ma mi do zaoferowania. Mam nadzieję, że wytrwam w tym postanowieniu – jak na razie nie przeczytałam ani strony. Rozkoszuje się błogim lenistwem i gapie się w ściany.


Tymczasem chcę Wam przedstawić książkę, która wzbudziła we mnie pewien niepokój Ted Dekker – Mroczna kolekcja. Książkę nabyłam w antykwariacie za małe pieniądze. Przykuła mnie przede wszystkim okładka i kilka słów od autora:


Agent specjalny Brad Raines stoi przed najtrudniejszą sprawą w swojej karierze. W Denver grasuje seryjny morderca, który zabił już cztery piękne, młode kobiety, zostawiając na każdym miejscu zbrodni... ślubny welon. A to jeszcze nie koniec – psychopatyczny morderca oznajmia, że wszystkich ofiar będzie siedem. Czy z pomocą swojej przyjaciółki, psycholog sądowej Nikki Holden i Paradise, pacjentki zakładu psychiatrycznego, która ma specjalne zdolności, Raines znajdzie mordercę, nim będzie za późno?

Wciąż jest krok za mordercą, który ma nad nim wielką przewagę  – to jest jego gra i on ustala w niej reguły. Kiedy jednak  kolejną ofiarą psychopaty staje się ktoś bardzo bliski Rainesowi, ten zaczyna się zastanawiać, czy kiedykolwiek będzie w stanie zatrzymać serię tych bezsensownych i bestialskich morderstw.

Lektura pochłania czytelnika może nie od razu – mnie strasznie nudzą wstępy i zapoznanie się z sytuacją, wgryzienie się w klimat – jednak w czasie skoków akcji jak najbardziej nie mogłam przestać jej czytać. Książka opowiada o seryjnym mordercy, psychopacie, który charakteryzuje swoje ofiary na Panny Młode. Każdy jego ruch jest starannie zaplanowany, każde działanie jest wyprzedzone wcześniejszym ‘a co będzie, jeśli się nie uda?’. Morderca nie dopuszcza do myśli, że coś może się nie udać. On po prostu planuje, zabija i dąży do celu.

 Książka porusza wiele motywów. Przede wszystkim choroby jako stanu niewinności, a zarazem pewnego wytłumaczenia czynów. Pacjenci zakładu psychiatrycznego traktowani są z pewnym namaszczeniem. Jakby osoba chora mogła przewidzieć jak zachowa się morderca, zna schemat działania bestii. Można tam spotkać wiele wątków religijnych – poczucie misji i powołania – o takich rzeczach (jakkolwiek to zabrzmi lubię) czytać najbardziej – tezy, podważania, symbolika. Jak również motyw nienawiści, pożądania i zemsty, a na końcu miłości. Tak jak w normalnym życiu, tam również bohaterowie borykają się z duchami przeszłości, mają wiele niedokończonych spraw, które przeszkadzają im w codziennej egzystencji.

Mimo tej strasznej scenerii książka pozwala czytelnikowi niejako wczuć się w postać agenta Brad’a Raines’a, który czuje momentami bezsilność. Nie raz zastanawiałam się jak złapać mordercę i co zrobić, żeby trafił tam gdzie jego miejsce.

Niestety ja wybrałam sobie niezbyt fajne miejsce do czytania tak ‘złożonej’ książki – moją pracę. Gdzie nocami jestem zupełnie sama, bez ochrony i nie powiem czasem jest dosyć przerażająco. Nie należę do super odważnych osób ale też nie można mnie łatwo przestraszyć. Później postanowiłam czytać lekturę w bardziej bezpiecznym miejscu jak dom, czy standartowo – autobus. Jednak z przykrością stwierdzam, że pierwotne miejsce było idealne.

Dajcie znać, czy Was w ostatnim czasie poruszyła jakaś lektura? Czy postawiła Wam włosy na karku, a może wręcz przeciwnie – może dobrze się bawiłyście podczas czytania? Co możecie mi polecić na 2015 rok? Weźmiecie udział w tej zabawie?


Pozdrawiam i do zobaczenia! :)

niedziela, 4 stycznia 2015

Zdenkowani



Cześć dziewczyny!

I tak oto przyszedł czas na pierwszy post w roku 2015. Trzy lata prowadzenia bloga minęły jak z bicza strzelił. Mam nadzieję, że kolejne lata będą mijały i nam i Wam równie przyjemnie :D A teraz zapraszam do zapoznania się z naszymi zużyciami.


Płyn do kąpieli Apart oliwka i buriti. Uwielbiam płyny tej firmy głównie za cudowne zapachy. Stosuję je na przemian z płynami z Avonu. Na pewno jeszcze do nich wrócę. Pięknie pachną i nie wysuszają skóry.

Joanna Naturia peeling myjący. Tym razem wersją z czarną porzeczką. Stosuję je tylko na wybrane partie ciała, ponieważ drobinki nie są super zdzierakami (głównie na ramiona). Pojemność produktu jest dla mnie wystarczająca. Bardzo lubię te peelingi i często do nich wracam, zmieniam jedynie zapachy.

Neutrogena Intensywnie regenerująca emulsja do ciała. Chociaż konsystencja tego kosmetyku przypominała mi balsam to świetnie radziła sobie z suchą skórą. Miałam wrażenie, że nawet lepiej niż niektóre masła. Po jego użyciu moja skóra była odżywiana, jędrna. Jestem zadowolona z tego produktu. Czy do niego wrócę? Nie jestem pewna, ale tylko dlatego że jest tyle różnych mazidełek które chce jeszcze przetestować :D

Isana ujędrniający krem do ciała z Q10. No cóż nie był to zły kosmetyk. Ładnie pachniał, napinał skórę. Był naprawdę okej, jednak nie wiem czemu jego używanie nie sprawiało mi przyjemności. Niestety w związku z tym nie zdążyłam go zużyć do końca…

Kolejne opakowanie mojego ulubionego toniku z Ziaji. Tym razem zużyłyśmy ten o zapachu aloesu.

Head & shoulders jest szamponem, którego używam  od czasu do czasu. Świetnie czyści włosy. Dla mnie jest to odskocznia od tych bardziej naturalnych szamponów do których nadal nie jestem do końca przekonana.

Barwa kremowy peeling do stóp. Mogłyście o nim przeczytać w TYM poście. Jak na razie zamieniłam go na produkt z Avonu, któremu mówię stanowcze NIE. Może kiedyś go odkupię.

Ewa Schmith multiwitaminowa odżywka do paznokci 7 w 1. Choć nigdy nie użyłam jej zgodnie z zaleceniami producenta to i tak widziałam różnicę. Paznokcie stały się twardsze a co za tym idzie stały się mniej łamliwe. Czy miał właściwości wybielające? Nie wiem, nic takiego nie zaobserwowałam na swoich paznokciach. Jeśli macie możliwość to warto ją przetestować.

Avon foot Works spray chłodzący do stóp o zapachu papai. Fajny produkt, który idealnie odświeża stopy. Stosowałam go głównie w wakacje.

Eveline maseczka błyskawicznie nawilżająca anti-stress. Powiem tyle - mnie nie zachwyciła. W porównaniu do maseczki z Ziaji jest za gęsta. Ciężko rozprowadzała się po twarzy. Zapach jak dla mnie był strasznie mdły. Więcej po nią nie sięgnę.

Bandi krem intensywnie nawilżający. Choć próbka wydaje się być mała to po jej zużyciu mam ochotę na więcej. Poważnie zastanawiam się nad zakupem pełnowymiarowego produktu.

WYRZUTKI:
Essence gel eyelinery: London baby, midnight in Paris oba kolory fajne. Bardzo dobrze się nimi malowało jednak rzadko używam takich kosmetyków. Zanim udało mi się je zużyć zwyczajnie zaschły :(

2 paletki cieni z gazet, które już za długo walają się po mojej kosmetyczce ;)

Niebieskie trio z Paese nr 511. Piękne cienie choć pod wpływem pędzelka zaczęły się niemiłosiernie kruszyć. Niestety lądują w koszu.

Myślę, że grudniowe denko poszło nam całkiem nieźle. Mam nadzieję, że styczniowe i każde następne w nowym roku będzie jeszcze lepsze :D