sobota, 30 listopada 2013

Andrzejki

Hej kochane! 

Od kilku dni zajmuję się planowaniem czasu na andrzejki. W grę wchodziło wyjście do pubu, gdzie organizują rock&roll'owe brzmienia lub po prostu wyjście do klubu. Wszystko się zmieniło po wczorajszym telefonie jaki dostałam.

Otóż zupełnie za darmo dostałyśmy 3 bilety na koncert Andrzeja Piasecznego pt: "Zimowe piosenki". Więc wieczorem miałyśmy co robić, dodatkowo zaprosiłam jeszcze swoją koleżankę z liceum. Pomijam fakt, że byłyśmy sceptycznie nastawione, ponieważ nie słuchamy jego twórczości na co dzień. Jednak obie stwierdziłyśmy, że zostałyśmy miło rozczarowane. 


Koncert odbył się w Filharmonii Bałtyckiej, co samo wprowadza w dosyć poważny nastrój. Zestawiając to miejsce wraz z godziną 19 poczułam się naprawdę jakby była głęboka zima. 
Pierwsze brzmienia zespołu Andrzeja Piasecznego zabrały nas w podróż po śnieżnych zakamarkach świata. Głos oraz dźwięki instrumentów wprowadziły nas w stan relaksu i błogiego zapomnienia gdzie się znajdujemy. Bardzo żałuje, że wychodząc z Filharmonii nie mogłam słyszeć skrzypiącego śniegu pod stopami. Uważam, że taki koncert mógłby odbyć się 2 tygodnie przed świętami ze względu na jego tematykę, ponieważ naprawdę po takim wydarzeniu człowiek ma ochotę od razu ubrać choinkę i cieszyć się z bliskimi. 
Teraz bardziej od strony zespołu - rzadko się zdarza, że ktoś tak dobrze śpiewa na żywo. Widać było, że Andrzej dobrze czuje się na scenie i chyba cieszył się z tego że występuje. Nie można mu również zarzucić braku kontaktu z publicznością. My na szczęście siedziałyśmy w najwyższym rzędzie więc nas nie zaczepiał ale myślę, że jego fanki były z niego dumne. 
przepraszam za jakość ;p

Mimo tego, że obawiałam się wyjścia na koncert osoby, o której nie mam pojęcia lub za którą specjalnie nie przepadam - byłam miło zaskoczona. 
Potem oczywiście postanowiłyśmy wyjść 'na jednego', ponieważ z Filharmonii wyszłyśmy przed 22. Z resztą zawsze dobrze jest się napić z siostrą i ze starą koleżanką :) Także udałyśmy się  Buderschaft'u na grzane wino i byłyśmy świadkami fenomenalnej swingowej imprezy. Doskonale było sączyć wino na koniec dnia i oglądać świetne tańce. Jak każde wyjście oczywiście skończyłyśmy na kebabie, ostry sos zabił wszelkie kubki smakowe - ale oczywiście było warto ;DD

Więc powstaje pytanie - czy dzisiaj coś robimy na Andrzejki? Może jednak wyjdziemy do pubu lub na imprezę? ;D 

Powiedzcie jak Wy się bawiłyście w piątkowy wieczór i czy macie jakieś plany na dziś. Buziaki :*


sobota, 23 listopada 2013

Zakupy drogeryjne i nie tylko

Siemanko!
Zauważyłam, że dziś głównym tematem na blogspocie są Rossmannowskie zakupy. Żeby nie wybijać się z tłumu, również pokażemy co udało nam się zakupić na 40% przecenie;)
W ten weekend szaleństwu przecen możemy się również oddać w SupherPharm oraz Hebe. Szczerze mówiąc byłyśmy w wszystkich trzech drogeriach, a zakupiłyśmy te oto kosmetyki.
Na naszej liście, którą pokazywałyśmy ostatnio pojawił się podkład Bourjois healthy mix. Nasz wybór padł na nr 51 vanille clair.
 

Kolejnym punktem na naszej liście były pomadki. Wybrałam dwie szminki Maybelline, Color Whisper. Pierwsza to 210 Oh La Lilac i 430 Coral Ambition.
 


Ostatnim kosmetycznym zakupem jest tonik o moim ulubionym zapachu ogórka z Ziaji.
 

Niestety co do eyelinera  nie zdecydowałyśmy się, ale też nie było jakiegoś super wyboru.
Kolejnym przystankiem był sklep z półfabrykatami do wyrobu biżuterii. Co jakiś czas nachodzi mnie ochota na odświeżenie swoich "dodatków". Tym razem mój wybór padł na koraliki, z których już stworzyłam jedną bransoletkę. Druga powstanie wkrótce, pewnie zdjęcie pojawi się na FB :P



Wybrałyśmy się również na zakupy do Sinsay-a, ale o tym już w innym poście...
Na sam koniec powiem tyle nie wiem jak u Was, ale w naszych trójmiejskich Rossmannach wczoraj był koszmar, który będzie mi się śnił przez dłuższy czas o.O Dawno nie widziałam takiej bitwy i przepychanek przy półkach.

czwartek, 21 listopada 2013

Czas na zakupy ;3

Cześć dziewczyny!
Jak Wam mija tydzień?? Dzisiejszy post będzie tak naprawdę zbiorowiskiem zdjęć. Mianowicie od jutra w Rossmannie zaczynają się obniżki -40% na kolorówkę. Od dziś w Superpharm również można zrobić zakupy z 40% obniżką. Tu rabatem objęte są wszystkie maskary, podkłady, produkty do oczyszczania twarzy, a także kosmetyki do stylizacji i odżywiania włosów. W związku z tym jutro wybieram się na większe zakupy^^. 
Chciałabym również przybliżyć Wam naszą listę zakupów. Może, któraś z Was z niej skorzysta ;P
Moim głównym celem będzie zakup jakiegoś podkładu. Zastanawiam się między Bourjois Healthy Mix, a nowością Max Factora Whipped Creme.

Kolejnym punktem na liście jest jakiś produkt do ust. 
Tutaj wybór padł na:
Masełko z Revlona, pomadka w kredce z Bourjois bądź szminka Maybelline, Color Whisper. O tej ostatniej pozycji tyle się już naczytałam, że prawdopodobnie mój wybór padnie właśnie na nią :D


Ostatnim punktem na naszej liście jest eyeliner. W tym przypadku nie mamy swojego faworyta, bardziej postawimy na ślepy traf, bo tak na prawdę nie wiemy czego mamy się spodziewać w pierwszy dzień promocji. Po przejrzeniu gazetki w oko wpadł nam Rimmel Scandaleyes 
wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony http://www.rossnet.pl/

 A może Wy macie jakieś kosmetyki godne polecenia?
Jesteśmy ciekawy czy i Wy wybierzecie się na zakupy :)

Max Factor, Whipped Creme
Max Factor, Whipped Creme,
Max Factor, Whipped Creme,

niedziela, 17 listopada 2013

Romans z Shea.

Hej, 

Chciałam Wam opowiedzieć o mojej nowej miłości w dziedzinie zapachów. 
Będąc na wcześniej wspomnianej wycieczce w Warszawie chodziłam po wielu sklepach i bez namysłu psikałam perfumami. W the body shop wychodząc wzięłam zupełnie randomową buteleczkę do ręki, powtórzyłam czynność i za chwilkę dopiero powąchałam. To był moment zaskoczenia i pytania samej siebie 'czemu nie spojrzałaś co to było?'. 


Pierwsze co do mnie dotarło to nutka męskości - już po recenzji YC możecie same wywnioskować jak takie zapachy na mnie działają ;p Przez resztę drogi szłam i wąchałam papierek z utęsknieniem. Po powrocie do domu stwierdziłam, że koniecznie muszę się wybrać do Galerii Bałtyckiej i kupić sobie tą wodę. Oczywiście znalazłam bez trudu - mój zapach to woda toaletowa shea/karite ;D Pierwsze co weszłam do TBS poszłam szukać zapachu, a przy okazji wdałam się w pogawędkę z miłą panią. Co było dla mnie troszeczkę denerwujące, to to że panie ekspedientki nawet nie raczyły ruszyć tyłka zza lady i zapytać czy nie jest potrzebna nam pomoc. Ehh, rozumiem że ich praca jest strasznie męcząca.. 

W każdym razie mój zapach z początku wydaje się lekko ostry i zadziorny. Po pewnym czasie łagodnieje i można wyczuć nuty orzecha i słodkości. Aromaty są ciepłe, orzeźwiające i pobudzają zmysły. Z pewnością nie są to przytłaczające nuty, bardziej wzbudzają pewność siebie i tajemniczość. 

Co do trwałości nie wiem czy można spodziewać się wiele po wodzie toaletowej, jednak dla mnie 5- max7 godzin wystarcza. Najbardziej zadowalający efekt przy czasem niskiej wytrwałości zapachu jest psiknąć niewielką ilość na włosy i je związać. Po kilku godzinach jeśli wydaje się nam, że zapach już kompletnie wywietrzał - rozpuszczamy włosy i od nowa można cieszyć się nim na nowo. :)

Ja swój flakonik otrzymałam od Oli na urodziny - sama go znalazłam więc mogę powiedzieć ile kosztuje. 30 ml to cena 55 zł Czy to dużo ? Myślę, że za takie zaspokojenie moich zmysłów jest to dobra cena :) 

A jak u Was? Miałyście jakieś zapachy z TBS godne polecenia? 

czwartek, 14 listopada 2013

Balea jako umilacz kąpieli ;D

Cześć kochane,

Dzisiaj chciałam Wam napisać kilka słów o żelu pod prysznic z Baleii - czekolada i figa z limitowanej edycji :) Miałyśmy okazję używać tego produktu dzięki zeszłorocznej wymiance z BambusowyRaj

Nasze testy rozpoczęłyśmy oczywiście od razu jak tylko otworzyłyśmy paczkę, jednak schowałyśmy żel w ciepłe dni i teraz powracamy do niego w te deszczowe wieczory. Czemu? Zapach żelu jest troszeczkę zbyt ciężki aby używać go w lato. 

Przechodząc już do zapachu - od samego początku bezustannie to samo zdanie - ciasto czekoladowe z owocami. Zapach czekolady jest troszkę chemiczny i przytłaczający, bardzo intensywny. Natomiast nuta figi leciutko odpędza kakaową woń wnosząc odrobinę świeżości i relaksu. To co zauważyłam, to że zapach nie utrzymuje się zbyt długo na skórze :(
Sama konsystencja żelu jest przyjemna, z pewnością nie jest za rzadki ani za gęsty. Mamy pewność, że nie wylejemy za dużo produktu podczas kąpieli. Produkt jest dosyć wydajny - stracza mi na drugi 'sezon'. 
Bardzo lubię używać tego żelu, ponieważ sam zapach wprawia mnie w dobry nastrój. Niestety wiem z doświadczenia, że z pewnością to nie jest produkt którego mogę używać do porannego prysznica. Zapach jest zbyt ciężki i wprowadza mnie w senny trans. Dlatego też używam go podczas długich wieczornych kąpieli po których idę bezpośrednio do łóżka. Po takiej eksplozji zapachów, ciepłej piżamy i małym kakao zaśnięcie to kwestia kilku minut :D

A jakie są Wasze zimowe zapachy ? 

sobota, 9 listopada 2013

Druga szansa :)

Cześć dziewczyny!

W końcu weekend! Czekałam na niego calutki tydzień. Nareszcie mogłam poleżeć dłużej w łóżku i nie martwiłam się czy nie miałam przygotować czegoś na studia :) 
Pranie zrobione, obiad w piekarniku, to nareszcie czas naskrobać coś dla Was ;D 

Długo się nad tym zastanawiałam, i wpadłam na pomysł, że fajnie jest zrobić coś na zasadzie projektu 'druga szansa' :D Jakkolwiek by to nie brzmiało, oczywiście chodzi o kosmetyki ;p 

Dzisiaj na tapetę weźmiemy Essence nail art express dry drops. Przez wiele z Was kochane, przez nas z początku strasznie nielubiane. Jakiś czas temu ponownie po nie sięgnęłam, bo pomyślałam że może bezpodstawnie je skreśliłam. Oczywiście niczym Was nie zaskoczę - maluję pazurki, wysychają, a w końcowej fazie za pomocą pipety aplikuję kilka kropel na paznokcie :) 
Moje spostrzeżenia? Na początku nie miałam do tego cierpliwości, chciałam mieć suche paznokcie na już. Wiadomo, że dużo też zależy od lakieru, jeśli jest beznadziejny, to nawet kropelki nie pomogą. 
Aktualnie bardzo lubię ten produkt, uważam nawet że pomaga wytrwać lakierowi troszeczkę dłużej. Spokojnie mogę to stwierdzić, ponieważ moja kurtka ma bardzo ostre zamki i mało który lakier to znosił. Po aplikacji kropelek paznokcie wytrzymują mi kilka dni dłużej :) Problem jest przy zmazywaniu lakieru, ponieważ topornie schodzi i muszę się nieraz napracować przy tej czynności. Jednak jak to mówią - coś za coś :)

Nie jest to produkt 'wow' ale wykorzystuję go przy każdym malowaniu paznokci. Cieszę się, że dałam mu drugą szansę. A Wy macie jakieś kosmetyki, które po czasie postanawiacie ponownie użyć?

Niestety pogoda mnie troszeczkę złamała i postanowiłam sobie chorować :( pozdrawiam z ciepłego łóżka : * 

niedziela, 3 listopada 2013

Październikowe pożegnania...



Cześć dziewczęta!
Dzisiaj pogoda w szczególności doskwiera nam ze względu na deszczyk i chłód. Niestety w niedalekiej przyszłości przewiduję małe chorowanie w łóżkowym zaciszu <3

Początek każdego miesiąca zwiastuje nam projekt denko ;) W tym miesiącu czule żegnamy się z:

 
On Line – sól do kąpieli o zapachu morskim. Jak dla mnie produkt nie różni się niczym z gamy swoich braci, po prostu bardzo podoba mi się jego zapach. Producent zapewnia o odprężeniu podczas kąpieli i rzeczywiście tak jest. Niestety na taką ilość wody jaką ja zużywam krótko mogę nacieszyć się jej zapachem lub też kolorem :) Na pewno zastąpię ją innym podobnym produktem, ponieważ lubię używać takich specyfików.

Timotei pure – Organic green tea leaf extract – Ta marka od zawsze kojarzyła mi się z dzieciństwem, czy ten szampon również? Niestety nie, jedyne co w nim mi się podobało to zapach reszta pozostawiła dużo do życzenia. Byłam bardzo zadowolona, że jest to szampon naturalny i moje włosy odpoczną. Mimo naturalności, skóra mnie swędziała – co było dla mnie zaskoczeniem, włosy się plątały – to byłam w stanie znieść. Niestety nie jestem pozytywnie nastawiona na linię 'naturalną' od Timotei.

Pantene pro-v – odżywka do włosów normalnych– gęste i mocne. Zakupiłam tę odżywkę po obejrzeniu kilku filmików i się na niej nie zawiodłam. Bardzo fajny produkt, ułatwiała rozczesywanie i sprawiała, że moje włosy stawały się lejące i proste. Na pewno rozejrzę się w przyszłości za godnym następcą dla niej :) Zresztą o tej odżywce pisałam TU.


 Ziaja – tonik Bio aloesowy dla cery suchej i normalnej – kolejny tonik z Ziaji. Nic dodać, nic ująć. Robi to co ma robić – oczyszcza twarz, nie sprawia problemów, mało kosztuje, a dodatkowo ładnie pachnie :) Na pewno wrócimy do niego lub wypróbujemy kolejne wersje zapachowe :)

Ziaja krem pod oczy pielęgnujący – zmniejsza obrzęki i rozjaśnia cienie- hmm nie zgodziłabym się. Może leciutko działał, ale nie zauważyłam długotrwałego efektu. Zdecydowanie nie kupię go ponownie

Safira Hydro gel nawilżający z żeń-szeniem. Polubiłam się z tym produktem, więcej możecie przeczytać o nim TU.


Fa Sport – Antyperspirant
– zapach fenomenalny, długa ochrona i na pewno jeszcze się kiedyś na niego skuszę :)

STR8 – tym razem i tato chciał się czymś przysłużyć do denka :) Zazwyczaj to my albo mama kupujemy mu dezodoranty lub wody kolońskie. Pamiętam, że już w dzieciństwie ich używał – zapach śliczny i przywołuje dobre wspomnienia ;)

Oriflame Tender Care, którego nazywam potocznie miodkiem. Produkt używany w moim domu od lat. Świetnie się sprawdza na suche miejsca. Stosuję go nawet wtedy kiedy wyskoczy mi opryszczka. Aktualnie używam wersji czekoladowej.

Na koniec została mi maseczka głęboko nawilżająca od Perfecty. Jest świetna, stosuję ją wtedy gdy czuję, że moja skóra jest odwodniona oraz zmęczona. Po jej użyciu moja twarz wygląda na wypoczętą. Czuję nawilżenie, skóra jest gładka i mięciutka :)

I to byłoby na tyle z październikowych zużyć :*