Witajcie Kochane!
Jeszcze nie przyszedł czas sesji, a ja
już mam dosyć i nie chce mi się uczyć. Nie wiem czy to tak na mnie
działa 3 rok studiowania, czy to że już niedługo koniec. Pierwszy
rozdział pracy już napisany, więc przynajmniej jedną rzecz mam z
głowy na 2 miesiące ;p
Głównym tematem dzisiejszego
posta, jest sposób w jaki się relaksuje. Nie zaskoczę Was
stwierdzeniem, że najlepsze warunki do nauki to ciepło, porządek i
odpowiednia atmosfera w pomieszczeniu. W moim przypadku, tą
atmosferę budują zapachy od YC.
Tak jak zapewne u wielu z Was, tak
również i u nas od tygodnia, czy może nawet i dłużej
(naprawdę, nie ogarniam jak ten czas leci ;o) za oknem leży
śnieg. Stałam się takim leniuchem, że leżałabym pod kocem
całymi dniami, oglądała filmy i ciągle wdychała aromatyczne
zapachy. Od razu mogę się usprawiedliwić, bo zapewne mole książkowe
– moje kochane – powiedzą, że wolą książki. Wybaczcie, na
karcie z biblioteki mam całą literaturę do licencjatu i niestety
nie mogę nic innego wypożyczyć :(
Wracając do meritum ;D dzisiaj
przedstawię Wam 2 całkiem podobne, a jednocześnie tak różne
zapachy – Loves me, Loves me not, a także Clean Cotton. Oczywiście
skupiamy się na woskach, bo właśnie w takiej formie używam
produktów Yankee Candle.
Kocha, nie kocha to zabawa jeszcze z czasów dzieciństwa. Z jakich kwiatków najczęściej
obrywało się płatki? Otóż ze stokrotek. Dlatego też
głównym zapachem zawartym w tej małej tarcie to nuta
stokrotek i innych polnych kwiatów.
Ten wosk ma w sobie połączenie
natarczywej, mocno wręcz skoncentrowanej świeżości i ciepła.
Moje skojarzenie? Piknik na świeżym
powietrzu w letni ciepły dzień. Jedyne ale jakie mam do tego wosku,
to, to że na początku aromat jest bardzo intensywny. Jednak to jest jego
zaletą bo wystarczy niewielka ilość aby uzyskać piękny zapach, a
zarazem dzięki temu jest bardzo wydajny.
Konkurencją dla tego wosku jest Czysta
Bawełna. Niewątpliwie wyczuwalne są tony bawełny, świeżości i czegoś jeszcze co kojarzy mi się przede wszystkim z czystym praniem. W ostatnim poście o YC również
wspominałam o praniu, jeśli macie ochotę – sprawdźcie co miałam
na myśli.
Moje skojarzenia to właśnie świeże
pranie, wylegiwanie się na leżaku wśród suszących się
ubrań. Ciepło, słońce i magiczna nuta relaksu. Plaża, morze i
beztroskie dzieciństwo. Niestety zapach jest ciężki do określenia,
ale przez zastosowanie synonimów mam nadzieję, że nieco Wam
go przybliżyłam.
Porównując te dwa woski
szczerze mogę powiedzieć, że Kocha, nie kocha jest zdecydowanie
mocniejszym zapachem. Oba niewątpliwie zaliczamy do tych świeżych
woni, które dają poczucie ciepła i spokoju.
Bardzo lubię palić te woski w szczególności po długim,
męczącym dniu. Świetnie koją zmysły, można się przy nich
odprężyć, zatracić w lekturze, czy też filmie.
A jakie są Wasze odczucia na temat
tych wosków? Który według Was wygrywa?
Jeśli tak jak dziewczyny pod spodem, nie miałyście okazji wypróbować YC, zapraszamy do naszego rozdania. Do każdego zestawu załączony jest 1 wosk. Myślę, że można spróbować szczęścia, kto wie - może akurat się uda :) KLIK
Jeśli tak jak dziewczyny pod spodem, nie miałyście okazji wypróbować YC, zapraszamy do naszego rozdania. Do każdego zestawu załączony jest 1 wosk. Myślę, że można spróbować szczęścia, kto wie - może akurat się uda :) KLIK
Mi żaden z nich nie przypadł do gustu jak w sklepie wąchałam :P
OdpowiedzUsuńLubię takie świeże zapachy :)
OdpowiedzUsuńnie miałam niestety nigdy wosków...
OdpowiedzUsuńchyba jestem jako jedyna w blogowym świecie, która jeszcze nie ma yc ;D
OdpowiedzUsuńa co do sh.. cóż na to niestety potrzeba sporo czasu ;D
Na pewno pachnie pięknie :)
OdpowiedzUsuńJa od jakiegoś czasu używam woski YC :) tych zapachów nie miałam ale wiele innych tak i jak się okazało najbardziej pasują mi owocowe zapachy choć wciąż testuję różne.
OdpowiedzUsuńtych zapachów jeszcze nie miałam, ale napewno je kiedyś poznam :)
OdpowiedzUsuńwosków nie miałam,ale kominek jest cudny :)
OdpowiedzUsuńZ YC można się na prawdę porządnie zrelaksować :)
OdpowiedzUsuńJa tak mocno zakochałam się w wosku Honey&Spice, że chyba się na świeczkę skuszę, w przypływie gotówki:) Uwielbiam ten zapach - jest ciężki, otula nas i jest prawie identyczny jak ulubione perfumy mojego faceta:) I bardzo długo się utrzymuje!:)
OdpowiedzUsuńja nie mam i nie kupię tego :D a co niech mój portfel się cieszy :D
OdpowiedzUsuńbawełnę miałam, rumianek kusi ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego wosku - zawsze obawiałam się, że jego zapach będzie dla mnie zbyt kwiatowy ^^ Jednak może kiedyś się na niego skuszę ;)
OdpowiedzUsuńmam ochotę poznać oba! kominek posiadam identyczny :)
OdpowiedzUsuńW czasie zimy taki zapach bywa rarytasem :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych wosków :(
OdpowiedzUsuń