środa, 22 stycznia 2014

Odprężenie z Yankee Candle.

Witajcie Kochane!

Jeszcze nie przyszedł czas sesji, a ja już mam dosyć i nie chce mi się uczyć. Nie wiem czy to tak na mnie działa 3 rok studiowania, czy to że już niedługo koniec. Pierwszy rozdział pracy już napisany, więc przynajmniej jedną rzecz mam z głowy na 2 miesiące ;p

Głównym tematem dzisiejszego posta, jest sposób w jaki się relaksuje. Nie zaskoczę Was stwierdzeniem, że najlepsze warunki do nauki to ciepło, porządek i odpowiednia atmosfera w pomieszczeniu. W moim przypadku, tą atmosferę budują zapachy od YC.

Tak jak zapewne u wielu z Was, tak również i u nas od tygodnia, czy może nawet i dłużej (naprawdę, nie ogarniam jak ten czas leci ;o) za oknem leży śnieg. Stałam się takim leniuchem, że leżałabym pod kocem całymi dniami, oglądała filmy i ciągle wdychała aromatyczne zapachy. Od razu mogę się usprawiedliwić, bo zapewne mole książkowe – moje kochane – powiedzą, że wolą książki. Wybaczcie, na karcie z biblioteki mam całą literaturę do licencjatu i niestety nie mogę nic innego wypożyczyć :(

Wracając do meritum ;D dzisiaj przedstawię Wam 2 całkiem podobne, a jednocześnie tak różne zapachy – Loves me, Loves me not, a także Clean Cotton. Oczywiście skupiamy się na woskach, bo właśnie w takiej formie używam produktów Yankee Candle.

Kocha, nie kocha to zabawa jeszcze z czasów dzieciństwa. Z jakich kwiatków najczęściej obrywało się płatki? Otóż ze stokrotek. Dlatego też głównym zapachem zawartym w tej małej tarcie to nuta stokrotek i innych polnych kwiatów.
Ten wosk ma w sobie połączenie natarczywej, mocno wręcz skoncentrowanej świeżości i ciepła.
Moje skojarzenie? Piknik na świeżym powietrzu w letni ciepły dzień. Jedyne ale jakie mam do tego wosku, to, to że na początku aromat jest bardzo intensywny. Jednak to jest jego zaletą bo wystarczy niewielka ilość aby uzyskać piękny zapach, a zarazem dzięki temu jest bardzo wydajny.

Konkurencją dla tego wosku jest Czysta Bawełna. Niewątpliwie wyczuwalne są tony bawełny, świeżości i czegoś jeszcze co kojarzy mi się przede wszystkim z czystym praniem. W ostatnim poście o YC również wspominałam o praniu, jeśli macie ochotę – sprawdźcie co miałam na myśli.
Moje skojarzenia to właśnie świeże pranie, wylegiwanie się na leżaku wśród suszących się ubrań. Ciepło, słońce i magiczna nuta relaksu. Plaża, morze i beztroskie dzieciństwo. Niestety zapach jest ciężki do określenia, ale przez zastosowanie synonimów mam nadzieję, że nieco Wam go przybliżyłam.

Porównując te dwa woski szczerze mogę powiedzieć, że Kocha, nie kocha jest zdecydowanie mocniejszym zapachem. Oba niewątpliwie zaliczamy do tych świeżych woni, które dają poczucie ciepła i spokoju. Bardzo lubię palić te woski w szczególności po długim, męczącym dniu. Świetnie koją zmysły, można się przy nich odprężyć, zatracić w lekturze, czy też filmie.


A jakie są Wasze odczucia na temat tych wosków? Który według Was wygrywa?

Jeśli tak jak dziewczyny pod spodem, nie miałyście okazji wypróbować YC, zapraszamy do naszego rozdania. Do każdego zestawu załączony jest 1 wosk. Myślę, że można spróbować szczęścia, kto wie - może akurat się uda :) KLIK

16 komentarzy:

  1. Mi żaden z nich nie przypadł do gustu jak w sklepie wąchałam :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie świeże zapachy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie miałam niestety nigdy wosków...

    OdpowiedzUsuń
  4. chyba jestem jako jedyna w blogowym świecie, która jeszcze nie ma yc ;D
    a co do sh.. cóż na to niestety potrzeba sporo czasu ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja od jakiegoś czasu używam woski YC :) tych zapachów nie miałam ale wiele innych tak i jak się okazało najbardziej pasują mi owocowe zapachy choć wciąż testuję różne.

    OdpowiedzUsuń
  6. tych zapachów jeszcze nie miałam, ale napewno je kiedyś poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. wosków nie miałam,ale kominek jest cudny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z YC można się na prawdę porządnie zrelaksować :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tak mocno zakochałam się w wosku Honey&Spice, że chyba się na świeczkę skuszę, w przypływie gotówki:) Uwielbiam ten zapach - jest ciężki, otula nas i jest prawie identyczny jak ulubione perfumy mojego faceta:) I bardzo długo się utrzymuje!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja nie mam i nie kupię tego :D a co niech mój portfel się cieszy :D

    OdpowiedzUsuń
  11. bawełnę miałam, rumianek kusi ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam tego wosku - zawsze obawiałam się, że jego zapach będzie dla mnie zbyt kwiatowy ^^ Jednak może kiedyś się na niego skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. mam ochotę poznać oba! kominek posiadam identyczny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. W czasie zimy taki zapach bywa rarytasem :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie miałam żadnego z tych wosków :(

    OdpowiedzUsuń