Witajcie!
Chciałabym dzisiaj podzielić się
z Wami moją opinią na temat pewnego specyficznego kosmetyku. Znalazłam go
podczas wielkich wyprzedaży w sklepie Marionnaud. Jest to odświeżająca woda do
demakijażu o zapachu koniczyny. Brzmi dziwnie, prawda??
Od producenta:
Preparat nakładamy na skórę twarzy przy pomocy płatka kosmetycznego.
Bez spłukiwania. Bez parabenów. 91% składników pochodzenia naturalnego.
Kosmetyk otrzymujemy w
plastikowej buteleczce z pompką/ atomizerem, który ułatwia nam jego wydobycie. Opakowanie
jest łatwe do przechowywania oraz przewożenia. Bardzo podoba mi się również od
strony wizualnej. Prosta szata graficzna to jest to co lubię :) Połączenie
białej butelki z różową pokrywką jest bardzo kobiece i wygląda elegancko.
Szczerze mówiąc nie mogę się zgodzić z producentem, że jest to woda. Mianowicie
po wstrząśnięciu i zaaplikowaniu na wacik naszym oczom ukazuje się pianka. Aby
„oczyścić’’ całą twarz wyciskamy na wacik piankę wielkości orzecha włoskiego –
wystarczy jedna pompka. Ja po nałożeniu produktu na płatek rozkładam go w
mniejszych ilościach po twarzy, robię sobie tzw. ciapki. Następnie ścieram
makijaż watką. I tu zaczynają się schody bo o ile sama aplikacja jest całkiem
fajna to sam proces zmywania niekoniecznie. Generalnie kosmetyk dosyć szybko
się wchłania w płatek dlatego czasem zdarzało mi się przetrzeć twarz na sucho,
co nie jest przyjemne. Dodatkowo zazwyczaj mam wrażenie, że moja twarz nadal
nie jest czysta. W szczególności produkt nie radzi sobie z usuwaniem tuszu do
rzęs. Kolejnym minusem jest jego wydajność co jest zmorą większości pianek.
Mimo że kosmetyk nie podrażnia
ani nie wywołuje reakcji alergicznych, co przy niektórych produktach tego typu
się zdarza - to nie jestem z niego zadowolona. Jak pewnie wiecie sieć drogerii
Marionnaud została zamknięta więc na szczęście nie mam szans na ponowny zakup
;)
125 ml tegoż cuda kosztowało w
cenie regularnej ok. 39złotych, ja dałam 10 i uważam że jest to za dużo jak na
taką jakość…
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli :)
Szkoda, że nie bardzo się sprawdziła, bo forma pianki mnie urzekła.
OdpowiedzUsuńSzkoda że się nie sprawdziła, ale fakt z piankami to niestety różnie bywa ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda że się nie spisała ! JA mam piankę z Alverde i u mnie też niestety nie spełniła moich oczekiwań ;/
OdpowiedzUsuńCzyli bubel
OdpowiedzUsuńPomysł ciekawy jednak wykonanie fatalne.
OdpowiedzUsuńnie bardzo wiem co o nim myśleć ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie przepadam za piankami do mycia twarzy - zupełnie się u mnie nie sprawdzają.
OdpowiedzUsuńnie znam w ogóle :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy pianki do zmywania makijażu :) Zapach koniczyny rzeczywiście brzmi dziwnie. No cóż, szkoda, że się nie sprawdziła, bo mogła być ciekawa, a tak to chyba dobrze, że nie będzie już dostępna :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kosmetykami w piance...
OdpowiedzUsuń