wtorek, 11 listopada 2014

Jesienne Yankee

Hej,

W związku z atmosferą panującą za oknem – to już przecież listopad o.o - dzisiaj przychodzimy do Was z postem ‘rozgrzewającym’. Już powoli przestawiamy się na tryb leniuchowania w fotelach z kubkiem gorącej czekolady / kakao w ręce. Na tapetę chciałabym wrzucić woski Yankee Candle - Amber Moon oraz Honey Glow.

Oba zapachy pochodzą z jesiennej kolekcji Q3 2014. Jak wiecie z poprzednich postów zdecydowałyśmy się na 4 z 5 wosków przygotowanych na tę porę roku – kupiłyśmy je w ciemno. W doborze pomogły nam Wasze pierwsze opinie oraz opisy w sklepach internetowych.

Pierwszy z zapachów to Amber Moon, czyli bursztynowy księżyc – całkiem poetycka nazwa jak na małą tartę. Zapach składa się z kilku kompozycji, między innymi  możemy odnaleźć w nim nuty ciepłego bursztynu, drzewa sandałowego, którego jak już wspominałam jestem ogromną fanką oraz olejek paczulowy.



Moje wrażenia:
Wosk wywarł u mnie masę pozytywnych wydźwięków. Przede wszystkim jest to bardzo intensywny oraz relaksujący zapach. W jego nutach można odnaleźć świeżość, powiew wiatru, być może się mylę ale kojarzy i się również z aromatem pomarańczowym do ciast.
Zapach przypomina mi zeszłoroczną edycję jesiennych zapachów – konkretnie november rain. Tu również możemy odnaleźć bezpieczeństwo i tego ciepłego mężczyznę. Z pewnością nadaje się na chłodne wieczory po całodniowej harówce w pracy / na uczelni.

Drugi wosk to Honey Glow, czyli miodowy błysk.
Przejdę od razu do moich spostrzeżeń, ponieważ nie zgadzam się tutaj z producentem na temat składu. Absolutnie nie wyczuwam miodowej nuty, natomiast mogę przyznać z ręką na sercu, że jest on podobny do Amber Moon.



Co różni te dwa woski? Honey Glow jest z pewnością bardziej subtelny od swojego poprzednika. Również wprowadza nas w ciepłą i domową atmosferę, co więcej przy nim mam ochotę patrzeć w okno i czekać na spadające płatki śniegu.

Widziałam już u Was na blogach relację na temat tych wosków, ale jestem ciekawa czy byście dodały coś do naszej opinii. W krotce podzielimy się z Wami naszymi sposobami, które wprowadzają nas powoli w okres świąteczny.

Pozdrawiamy,

Ola i Agata 

9 komentarzy:

  1. A mi żaden z nich nie przypadł do gustu, bardziej wolę słodziaki jednak :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ani jednego ani drugiego nie miałam. A YC u mnie goszczą coraz cześciej.

    OdpowiedzUsuń
  3. mam amber moon gdzieś w zapasach:) ostatnio wszystkie otwarte i napoczęte woski wypalam bo po prostu wietrzeją... mogłam kiedyś palić kawałek przez dwa podgrzewacze, teraz to są ledwo dwie godziny:/

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba już wszyscy mieli te woski oprócz mnie :-P ;-) Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja obecnie zużywam do końca starą kolekcję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak świetnie to opisałaś ,że sama mam ochotę się skusić na taki wosk :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam jeszcze tych zapachów.

    OdpowiedzUsuń