Hej!
Jak Wam mija
luty? Nie mogę uwierzyć, że czas tak szybko leci jeszcze nie tak dawno
siedziałam pod choinką i otwierałam prezenty. W każdym bądź razie dziś
przedstawię Wam pierwsze denko z tego roku. Znalazło się w nim kilka rzeczy
paznokciowych kilka do ust, pielęgnacja oraz kolorówka.
Może zacznę od
kosmetyków do paznokci. Nasz ulubieniec ostatnich miesięcy, czyli zmywacz do
paznokci Sensique. Tym razem o zapachu winogron.
Udało nam się
również zużyć tej samej firmy lakier do paznokci sensual colours 236. Jest to
piękna wiśniowa czerwień. Jestem pod wrażeniem jakości tych lakierów. Szybko
schną ładnie kryją płytkę paznokcia, a trzymają się standardowo ok. 3-4 dni.
Jestem zdecydowanie na tak:)
Skończyły mi się
również krople przyspieszające schnięcie z essence. Na początku podchodziłam do
tego produktu sceptycznie. Natomiast z biegiem czasu polubiłam je na tyle, że
chyba kupię kolejny słoiczek. Ewentualnie wypróbuję wersję w sprayu. Do
denkowców również dołączył krem do rąk oriflame loves me, o którym pisałam TU.
Fajny lekki nawilżacz zdecydowanie bardziej pasujący do stosowania w cieplejsze
miesiące lub po prostu w pracy.
Jako blogerki
kosmetyczne razem z Agą staramy się testować coraz to nowsze kosmetyki. Dla
tego próbowałyśmy kilka produktów marki Synergen. I tak skusiłyśmy się na
dezodorant redberry, który ma piękny zapach, łudząco przypominający red bulla.
Nie był on stosowany jako dezodorant na dzień, bardziej w formie szybkiego
odświeżenia. Cena była niziutka – jakieś 3-4 zł a zapach, po prostu cudowny.
Tonik do skóry
mieszanej, który nie przypadł nam do gustu. Miał zapobiegać tworzeniu się
zaskórników, a miałam wrażenie że po nim powstało ich jeszcze więcej :/
Dodatkowo w składzie znajdował się alkohol, więc często miałam uczucie
ściągniętej skóry.
Isana „wkład” do
mydła o zapachu mango z pomarańczą. Fajny zapach no i przede wszystkim nie
wysuszał skóry jak to poprzednie, o którym pisałam TU.
Krem na noc Dla
kosmetyki. Naprawdę dobry krem. Szczególnie dla osób mających problemy z
niespodziankami. Zresztą robiłam kiedyś osobną recenzję tego kosmetyku.
Lovely eyeliner
czyli po prostu czarna kredka do oczu. Produkt był ze mną przez kilka lat.
Bardzo wydajna, przede wszystkim rzeczywiście oddawała swoją czerń na oku.
Niestety troszeczkę za długo już ją miałam, miałam wrażenie że zaczynają mnie
po niej swędzieć oczy. Z pewnością to wina utraty przydatności. W zastępstwo
zaopatrzyłam się już w zamiennik.
Nivea balsam do
ust o zapachu dragonfruit. Oprócz tego, że pielęgnował to nadawał ustom lekko
różowy kolor.
Manhattan high
shine lipgloss niestety nigdzie nie widzę numeru bądź nazwy odcienia. Był to
prezent. Szczerze mówiąc sama pewnie bym jej nie kupiła. Pomijam fakt, że jest
naładowana brokatem. Po prostu to nie mój kolor, była za jasna o jakieś 2 tony.
Wibo lipgloss o
efekcie chłodzącym. Miałam kiedyś duże jaranko na wszystkie nowości. W sumie
dlatego go kupiłam. Niestety wtedy, nie liczył się dla mnie za bardzo kolor.
Wyszło jak wyszło czyli użyłam go może dwa razy i tyle.
Na koniec
zostało mi jeszcze kilka próbek.
Ta próbeczka z
Ziaji była masakryczna, śmierdziała detergentami. Natomiast cała reszta spoko
jak na próbki oczywiście ^^
A jak tam Wasze denka??
Jutro pozwiedzamy blogi a tymczasem lecimy szykować się na imprezkę :D
fajne spore denko :)
OdpowiedzUsuńspooro tego :)
OdpowiedzUsuńLubię to mydełko o zapachu mango i pomarańczy:)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego ze zdenkowanych kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńPs: Poprawcie sobie, bo zamiast Nivea, wyszło Nicea, hihihi :*
jak na miesiąc to sporo :)
OdpowiedzUsuńHaha mam opakowanie tego ,,detergentu" z ziaji i faktycznie zapach niefajny :P
OdpowiedzUsuńKiedyś namiętnie stosowałam zmywacze Sensique :) Co opakowanie to wybierałam inną wersję zapachową ;)
OdpowiedzUsuńTa wersja mydła z Isany jest jedyną, jaka mi się podoba w działaniu, bo zapach nie do końca mnie przekonywał. Jak dla mnie, to ta kredka z Lovely jest beznadziejna, w ogóle jej nie widać:/
OdpowiedzUsuń