Hej dziewczyny!
Dzisiaj chciałam Wam przedstawić ostatnie dwa produkty firmy Tso Moriri. Co jest dobre zawsze szybko się kończy ;).
Pierwszym produktem jest olej złoty blask.
Od producenta: Złoto od wieków stosowane było na skórę ze względu na swoje właściwości odmładzające nawilżają i poprawiając ogólną kondycję skórę. Olejek do ciała i kąpieli zawiera drobinki 24 karatowego złota, które wnikają w skórę podczas masażu odżywiając ją. Brokat dodaje skórze blasku i rozświetla ją. Olejek składa się z mieszaniny odżywczego oleju kokosowego, który dostarcza skórze potrzebnych minerałów, oleju migdałowego, który dzięki dłużej zawartości kwasu oleinowego oraz linowego wzmacnia wzmacnia warstwę lipidową skóry. Zmiękcza i wygładza naskórek i oleju sojowego zawierającego Flawonoidy, Fitorstelola i witaminę E, która eliminuje wolne rodniki, przyczynę przedwczesnego starzenia się skóry.
nieroztarta kropla olejku
Za 200 ml tegoż produktu płacimy 39 zł.
Uwielbiam go przede wszystkim za zapach. Przypomina mi truskawki a dokładniej zapach gumy orbit (truskawkowa). Olejek świetnie nawilża skórę dzięki czemu wgląda promiennie. Dodatkowo zapach utrzymuje się długo na skórze. Dla mnie jedynym minusem jest brokat ‘drobiny złota’, jednak po jakiejś chwili znika. Naprawdę produkt godny polecenia. Olejek może zostać użyty również w kąpieli choć ja akurat tej opcji nie wypróbowałam.
tutaj olejek po roztarciu na skórze
Kolejny mój fenomen to błoto z morza martwego.
Od producenta: Czarne błoto kosmetyczne z Morza Martwego jest naturalnym szlamem morskim pozyskiwanym z dna Morza Martwego. Dziś, tak jak za czasów Kleopatry i królowej Saby, w Jordanii błoto wydobywano jest ręcznie, by go nie zanieczyszczać piaskiem i kamieniami. Jest niezastąpione w przypadkach różnego rodzaju problemów dermatologicznych (łuszczyca, atopowe zapalenie skóry, bielactwo), w chorobach reumatycznych (ciepłe i gorące okłady z błota na stawy) , w problemach krążenia (błoto znacząco poprawia krążenie krwi). Stosuje się je również w problemach z trądzikiem i wypryskami skórnymi w formie maseczek i okładów błotnych.
Za 100 g tego produktu płacimy 10 zł.
Ma dość specyficzny zapach jednak słabo wyczuwalny. Przed nałożeniem na większą partię naszej skóry powinniśmy przeprowadzić test zostawić na 2-3 min. Może pojawić się reakcja alergiczna. Co akurat mi się przydarzyło. Oczywiście jak to ja nie doczytałam i od razu na całą buzię położyłam. Na szczęście po kilku minutach zaczerwienienie znikło. Producent ostrzega nas również przed pieczeniem. Jest to rzecz normalna ponieważ w błocie znajduje się duża zawartość soli. Maskę pozostawiamy na 15 min i zmywamy ciepłą wodą. W moim przypadku nie ściągnęło skóry. Skóra po zastosowaniu takiej maski stała się mięciutka, wygładzona, przyjemna w dotyku. Wszystkie niespodzianki zostały wysuszone. Obie z Agatą jesteśmy zadowolone z działania oraz efektu jakie daje błotko.
Jedyne do czego mogę się doczepić to na opakowaniu nie ma napisanych proporcji (ile błota na ile wody) oraz nie ma informacji odnośnie tego jak często można stosować taką maseczkę.
Jeszcze raz dziękuję pani Magdzie za możliwość testowania produktów marki Tso Moriri. Zostawiam dla Was linki miejsc gdzie możecie znaleźć kosmetyki Tu oraz Tu. Dodatkowo zostawiam link do pierwszejnotki gdzie znajdziecie linki do wszystkich testowanych przeze mnie produktów tej marki.
Do zobaczenia wkrótce.