sobota, 27 czerwca 2015

Kilka słów o Yves Rocher- I love my planet



Cześć dziewczyny!

Związku z tym, że na blogu bardzo dawno nie było żadnej recenzji właśnie dziś uraczę Was właśnie takim postem. Chciałabym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat szamponu do włosów. Jest to mój pierwszy kosmetyk do pielęgnacji włosów z firmy Yves Rocher- I love my planet.


Od producenta:

Ekologiczny szampon do włosów to kosmetyk z europejskim certyfikatem jakości Ecolabel. Szampon zapewnia włosom miękkość, wygładzenie i niesamowity blask, a pobudzający cytrusowy zapach sprawia, że codzienne chwile pielęgnacji są bardzo przyjemne. Szampon z delikatnością oczyszcza i pielęgnuje włosy, będąc jednocześnie produktem przyjaznym dla środowiska. Produkt powstał z zachowaniem zasad poszanowania i ochrony środowiska: receptura łatwo biodegradowalna, opakowania w całości podlegające recyklingowi, sposób produkcji chroniący środowisko. Szampon nadaje się do codziennego stosowania do każdego rodzaju włosów.

Działanie:

• Oczyszcza włosy i skórę głowy
• Nadaje włosom naturalny blask
• Wygładza łuski włosów sprawiając, że są bardziej lśniące i gładkie
Składniki
• wyciąg z cytryny - wygładza łuski włosów
• witamina E - właściwości antyutleniające
• baza myjąca pochodzenia roślinnego
• roślinny środek ułatwiający rozczesywanie włosów

Butelka zielona plastikowa, dzięki czemu łatwo dozujemy sobie szampon na rękę. Samo w sobie opakowanie jest wygodne a desing skromny. Informacje na buteleczce nie zmywają się w zetknięciu z wodą co mi oczywiście odpowiada. Ja mam jeszcze starą wersję zauważyłam ostatnio na stronie internetowej, że szampon zmienił opakowanie.
Kosmetyk przeźroczysty,  pachnie cytrynowo- jak dla mnie trochę jak kostka do toalety jednak idzie się przyzwyczaić.  Co do samego działania szampon bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jak do tej pory wszystkie moje naturalne szampony słabo się pieniły, dawały słaby efekt a nawet pozostawiały moje włosy ‘tępe’ w dotyku.

Plusy:

- świetnie się pieni co jak wcześniej pisałam w przypadku szamponów naturalnych należy raczej do rzadkości,
- naprawdę dobrze myje i oczyszcza włosy oraz skórę głowy
- nie podrażnia skóry głowy
- nie plącze ani nie obciąża włosów co zdarza się często w moim przypadku podczas mycia naturalnymi szamponami
- jest wydajny
- konsystencja lekko żelowa dzięki czemu nie spływa nam z dłoni

Co do zapachu no cóż kwestia gustu/przyzwyczajenia na początku odrobinę mnie drażnił teraz nie zwracam na niego uwagi.
Za 300 ml tego szamponu zapłacimy 14,90 jednak często można znaleźć go w promocji. 

Miałyście go jeśli tak jestem bardzo ciekawa waszego zdania :)

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Czerwcowe zakupy



Witajcie!

Dziś mam dla Was szybki post o zakupach z ostatnich kilku tygodni.

W Superpharm od niedawna jest promocja na lakiery Essie „kup dowolny lakiery essie i weź drugi za 5 złotych”. Zależało nam na ciemnych i intensywnych kolorkach dlatego wybrałyśmy ciemny fiolet nr 48 luxedo oraz ciemny bordo 45 sale mate.
Oprócz tego zdecydowałyśmy się na lakier life nr 14. Mamy już dwie buteleczki tej marki i są naprawdę świetne. Długo się utrzymują, a do tego zmieniają nawet najnudniejszy mani w coś wystrzałowego :).

Kolejno zajrzałyśmy do Rossmanna, gdzie już dawno pojawiły się suche szampony Batiste. Podczas ostatnich zakupów wybrałyśmy ten o kwiatowym zapachu, a do tego szampon Garnier do włosów farbowanych lub z pasemkami. Zdecydowałyśmy się także wypróbować polecany samoopalacz w sprey-u. Bardzo jesteśmy ciekawe czy rzeczywiście jest taki, jak zachwalają dziewczyny. Wstępnie przynajmniej ja – Agata jestem pesymistycznie do niego nastawiona. Zobaczymy jak się sprawdzi po pierwszych testach. Do koszyka trafił całkiem nieplanowany zakup – Soraya Body Diet 24 – balsam do ciała wyszczuplanie i ujędrnianie. To również produkt, którego weźmiemy pod lupę i będziemy informowały jak się sprawuje : )
Przy okazji wzięłyśmy również pilniczek do paznokci, nigdy nie wiadomo kiedy się przyda, więc trafi do torebki razem z tysiącem mało potrzebnych rzeczy : )


Następną nowością jest odżywka do włosów. Podczas zakupów w sklepie a naturalnymi kosmetykami wypatrzyłyśmy Planete Organica do włosów suchych, zniszczonych i farbowanych. Produkt jest na bazie organicznego oleju z rokitnika arktycznego. Zobaczymy jak się sprawdzi na pewno napiszemy o niej wkrótce. 


 Jakiś czas temu robiłyśmy również zakupy na stronie iperfumy. Aga wybrała sobie zapach Calvina Klein-a Obsession night, ja natomiast DKNY be delicious. Oba zapachy są zupełnie inne,  piękne i niepowtarzalne. Na naszej liście zapachowej znalazło się dużo więcej pozycji, jednak stwierdziłyśmy, że nie ma co robić wielkich zapachów. Najpierw trzeba zmarnować jedno żeby kupić drugie : ) Do takich decyzji trzeba dorosnąć.

I na koniec zostawiłyśmy produkty bardzo na czasie –Ziaja Sopot Sun Spf 20 – mam nadzieję, że uchroni to naszą skórę przed poparzeniami słonecznymi i wiecznie niezastąpiony tonik Ziaja ogórkowy.

Jeśli miałyście któryś z tych kosmetyków to dajcie znać w komentarzach jak Wam się sprawdzały. Do zobaczenia wkrótce :*.

sobota, 6 czerwca 2015

Majowe denko



Cześć kochane!
Kurczę nie było nas tutaj prawie miesiąc. W maju skończyłyśmy denkiem więc w czerwcu rozpoczniemy tym samym tematem :).

Część kosmetyków, które zużyłyśmy mile nas zaskoczyła i chyba od nich zacznę.

 

Isae antyperspirant o zapachu aloesu. Kupiłam go w Biedronce za jakąś śmieszną cenę (4zł). Muszę przyznać, że byłam zachwycona zarówno świeżym, przyjemnym zapachem jak również tym że nie podrażniał mojej skóry. Do tego długo się utrzymywał. Szczerze to działa lepiej niż niektóre droższe antyperspiranty.

Garnier mineral protection właśnie był tym droższym i gorszym „bratem” poprzednika. Nie dość że zapach był mdły ( tak nie otwieram i nie sprawdzam w drogeriach zapachów :D)to jeszcze mnie dusił z powodu talku, który w sobie ma. Miał niby chronić skórę oraz ubrania. Co do skóry to zgoda ale z ubraniami była po prostu masakra. Zostawiał białe plamy czasem wręcz skorupę i to nie dlatego że za blisko psikałam. No cóż… nigdy więcej.

Kolejny antyperspirant tym razem z Rexony o zapachu shower clean. Tutaj już nie mogę się do niczego przyczepić. Zapach ładny, świeży. Kosmetyk nie podrażnia skóry a do tego chroni. Spełniał wszystkie moje wymogi.

Podsumowując 1 i 3 mogę polecić. Zresztą w tym zestawieniu Isae jest moim faworytem. 2 nie polecam!!!

Kolejne opakowanie Ziaji. Moje ulubione toniki pisałam o tym nie raz. Ostatnio nie miałam czasu żeby wybrać się do Rossmanna po ten tonik. Niestety popełniłam błąd i kupiłam coś innego. Żałuję ale o tym napiszę kiedy indziej.

Schauma szampon wygładzający z proteinami jedwabiu. Całkiem fajny produkt. Ładnie pachnie, dobrze myje włosy. Niczego więcej tak naprawdę nie oczekuję.

Odżywka do włosów Dove. Miała zmniejszać wypadanie włosów. Jak wiadomo była to ściema. Dzięki niej moje włosy były sypkie, lejące i pięknie lśniły. Do tego nie miałam problemów z ich rozczesywaniem. Jak dla mnie była w sam raz.

Żel pod prysznic marki Douglas o którym pisałam TU.  Całkiem fajny kosmetyk o specyficznym zapachu. Czy go odkupię? Wątpię bo nie widziałam go już w Douglasie.

Podkład Rimmel Match Perfection nr 010 Light Porcelain. Przede wszystkim odrobinę za jasny. Chociaż akurat z tym problemem sobie poradziłam. Uwydatniał suche skórki. Jednak chyba jego najgorszą wadą było to że bardzo słabo krył. Zawiodłam się na tym podkładzie i więcej go nie kupię.

Baza pod cienie Essence I love Stage. Muszę przyznać, że od kiedy kupiłam moją pierwszą bazę pod cienie, nie rozstaję się z tym kosmetykiem. Zmieniam ewentualnie markę. Przy tej z essence zatrzymałam się jednak na dłużej. Oprócz fajnego opakowania gdzie widzimy ile zostało nam jeszcze kosmetyku jest jeszcze działanie. Baza jest koloru skóry, matowa. Szybko zasycha na powiece dzięki czemu po chwili możemy nakładać cienie, które pozostają na powiece bardzo długo. Moim głównym problemem było to, że już po 2 godzinach cienie zbierały się w załamaniu. Teraz nie mam już tego problemu. Jestem zdecydowanie na tak nie tylko tej bazie z Essence ale bazie jako kosmetykowi :D

Rial de Loop maseczka oliwkowa. To moja ulubiona maseczka tej firmy. Uwielbiam ją za to że świetnie się wchłania a przy okazji nie podrażnia mojej skóry.

Dwa wyrzutki: - essence nr 34 walk of fame,- colour Alice nr 432

Na koniec mój mały umilacz w postaci podgrzewaczy z zapachu kwiatów śliwki idealny zarówno w te ciepłe jak i chłodne dni.
To by było na tyle życzymy Wam udanej reszty długiego weekendu :*