Hej dziewczyny!
Od kiedy tylko pamiętam zawsze Wam pisałyśmy, że nie mamy czasu bo Ola praca, ja studia, bo to, bo tamto. Szczerze mówiąc tak właśnie było. Ostatnie pół roku moją głowę mocno zaprzątały studia ale teraz już mogę śmiało powiedzieć, że jestem magistrem ekonomii!
W związku z tym, że tak na prawdę pisałam pracę na ostatnią chwilę, bo 'zawsze znajdzie się czas i przecież to nic trudnego!' mogę Wam mniej więcej napisać dlaczego nie warto tego robić po mojemu!
Zacznijmy od początku - dlaczego zaczęłam tak późno?
Przede wszystkim totalnie nie wiedziałam na jaki temat mogę napisać coś sensownego, a przy okazji nie będę się przy tym niepotrzebnie mordowała.
Koleżanka w pracy podpowiedziała mi 'bezrobocie' - Ok, super pomysł, przecież jest cała masa materiałów! Dopiero później zrozumiałam, że nie każdy pomysł to super pomysł ;D
Pierwszy rozdział oddałam dosyć wcześnie, 2 w marcu? 3 w maju ;D widzicie to zawrotne tempo ? Z każdym dniem zdawałam sobie sprawę, że jest coraz gorzej, czasu coraz mniej i zero pomysłu co napisać, jak napisać, jakie materiały.
W czerwcu miałam istny armagedon - nerwy zeżarły mnie do cna. Nie mogłam się skupić, promotorka strasznie utrudniła sprawę, bo obiecałam jej zbudowanie modelu ekonometrycznego. Po drodze jednak stwierdziłam, że nie odzwierciedla on doładnie tego co chcę pokazać, bo dane są niekompletne. Koniec końców ustaliłyśmy, że odzwierciedla on moje umiejętności i nie prognozuje zjawiska tylko mówi o stanie faktycznym (nie wiem, czy wiecie o co chodzi - nie pokazuje co robić żeby zapobiegać, tylko wskazuje na czynniki i ich wpływ; jeśli ktoś pokusiłby się o prognozy to tylko we własnym zakresie).
I wisienka na torcie brak odpowiedzi na maile i na telefony w godzinach konsultacji, innym odpisywała, mi nie. Przecież wszyscy pisaliśmy 'na ostatnią chwile' ;D
Wszystko wiem - czas na spisy treści, tabel, obrazków, bibliografia ;o Tak, tak 'zrobię to w godzinkę i super'. Wyszło tak, że robiłam to w 5h. Oświadczenia, generacja pliku z portalu i wysłanie do koleżanki żeby nagrała na płytkę.
PRZYKLEPANE
Płytka, zdjęcia. Czas wydrukować, zawieść i najgorsze - antyplagiat. Wszystko poszło ok. Kiedy obrona? Za tydzień, kto recenzentem? Zaprzyjaźniona profesor. Kto kupi kwiaty?
Błagam nie róbcie bólu dupy, że trzeba dać 100 zł na prezenty albo jeśli nie lubicie składkowego kupcie sami. Koleżanka strasznie się nasłuchała od jednej z dziewczyn ale mocno ją wsparłam duchowo więc dałyśmy rade !!
OBRONIONA
Wybierzcie temat, nie róbcie nic na wariata. Jeśli tak jak ja chcecie napisać 92 strony w miesiąc i kawałek droga wolna ale upewnijcie się że nie odbije się to na waszym samopoczuciu, że macie wszystkie materiały i głowę sensownych pomysłów.
Drukowanie pracy
Gdzie warto? Popytajcie znajomych gdzie drukowali, ile zapłacili bo można sporo przepłacić. Ja za 92 str w trzech egzemplarzach na kolorowo zapłaciłam mniej niż 100 zł i miałam bardzo ładne oprawki i dobrej jakości kolory (jedna bindowana, 2 oprawione).
Koleżanka natomiast zapłaciła ok 170 miała mniej stron, mniej kolorowych stron.
Błędy w pracy
Każdemu się zdarzają, ja dopiero po oddaniu i w dniu obrony (kiedy na spokojnie, a tak na prawdę cała w nerwach ją przeglądałam) znalazłam w środku rozjechane strony -np opis obrazka u dołu strony a obrazek na kolejnej - a tyle razy sprawdzałam..
Nie jesteśmy maszynami, a i one często się mylą. Po prostu warto sprawdzić po przeniesieniu do pdf czy wszystko jest ok i zmieniać aż do skutku.
Antyplagiat
Największa zmora studenciaków! Nie chodzi mi o to, że ktoś zerżnął prace z internetu, przepisał książkę. Ja miałam bardzo dużo materiałów np. z barometrów zawodowych i bałam się, że coś wykryje. Wykupiłam nawet swój antyplagiat żeby to sprawdzić (zapłaciłam ok 30 zł - liczy się to na podstawie ilości znaków w pracy) i całkiem niepotrzebnie. Wrzuciłam pracę za późno i mniej więcej w tym samym momencie sprawdzili mi na uczelni. Nie bójcie się tego - jeśli nie jesteście pewne czy nie napisałyście za dużo wstawiajcie cytaty z przypisami.
To nic złego, przecież nie wymyślimy nowych teorii!
Prezenty
My poszłyśmy klasycznym krokiem. Kupiłyśmy piękne storczyki (dziekan, promotor, recenzent). Dużego dostawała promotorka do tego dokupiłyśmy praliny z 'wyższej półki', reszta dostała tylko mniejszego storczyka. Oczywiście warto pamiętać o pani z sekretariatu - nasza jest nieoceniona! Wszystko załatwi, warto to jej wynagrodzić i zobaczyć jak się wzrusza.
Zachowaj się na koniec fair i nie rób awantury o pieniądze - bo ja im nic nie zawdzięczam! Przecież jeśli coś zostanie na pewno ktoś się z Tobą rozliczy. Albo kup samemu prezent.
Mam nadzieję, że taki post jest dla Was pomocny, może jest tu jakaś grupa wrześniowców albo innych osób którzy obronę mają jeszcze przed sobą.
Przede wszystkim apeluję o roztropność i odwagę, sukcesywność i samozaparcie. Róbcie to mądrze i nie dajcie się zmieść z ziemi! Obrona nie jest straszna! Wystarczy napisać i powtórzyć podstawowe zagadnienia ze swojego kierunku - nie, nie jestem orłem i wcale nie było łatwo ;D
Pozdrawiam, świeżo (w sumie już nie aż tak, bo obroniłam się 13.07) upieczona magister Ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego.