sobota, 25 lipca 2015

YC Wild Sea Grass

Hej dziewczyny!

Dzisiaj jest strasznie paskudna pogoda, w związku z tym razem z Olą zdecydowałyśmy się odpalić wosk żeby umilić sobie deszczowe dni. Nasz wybór padł na tartę Yankee Candle Wild Sea Grass i chciałabym się podzielić z Wami moimi odczuciami na temat tego zapachu.

Przede wszystkim jest to zapach odpowiedni na lato. Dominują w nim "orzeźwiające" nuty. Pierwsze wrażenie po powąchaniu wosku ? Skoszona trawa, lekki powiew charakterystycznego dla kwiaciarni zapachu - oczywiście w dobrym znaczeniu tego określenia :)


Po odpaleniu tarta staje się bardziej aromatyczna, jej zapachy zmieniają się, dojrzewają i przegryzają. Dostrzegalne są cytrynowe nuty, wcześniej wspomniana skoszona trawa otulona, jest zapachem morskiej bryzy i mokrego piasku. Przywołuje to miłe wspomnienia wakacji, stan relaksu i ukojenia nerwów. Rześkość połączenia tych zapachów idealnie chłodzi w upalne dni, a w zimne daje nam to czego potrzebujemy - chwilki odpoczynku. Która z nas nie marzy o tym żeby wyrwać się od codziennego zgiełku i zatopić nóg w piasku, pobiegać jak dziecko w przypływających i odpływających falach morza? Szukałam odpowiedniego określenia dla Wild Sea Grass i wydaje mi się, że już znam odpowiedź - zapach można idealnie porównać do porannej bryzy, otulającej wilgocią mżawki. To połączenie między czymś lekkim a jednak intensywnie działającym na zmysły.

Na szczęście tarta po podgrzaniu nie staje się agresywna, jest lekka a jej trwałość jest standartowa. Zapach w pokoju utrzymuje się do 3-5 godzin. 

Mój wosk nabyłam dzięki zakupom na stronie goodies.pl, gdzie skusiłam się na jeszcze kilka innych zapachów, o których niedługo chętnie Wam opowiem!

Dajcie znać jakie na Was zrobił wrażenie wosk YC Wild Sea Grass, a może chciałybyście podzielić się wrażeniami o tej lub jakiejś innej tarcie? Czekam na Wasze opinie. 

niedziela, 19 lipca 2015

Wakacyjne zakupy

Cześć dziewczyny!

Dzisiaj pokażemy Wam nasze zakupy nie tylko kosmetyczne ale też umilające czas wolny.

Zaczniemy od zamówienia z Goodies, które zrobiłyśmy już dosyć dawno ale nie było jeszcze okazji żeby podzielić się z Wami tymi dobrociami.

Zdecydowałyśmy się na 5 wosków - wszystkie świetnie nadają się na lato, postaram się Wam opisać pokrótce pierwsze wrażenia zapachowe.
Przede wszystkim Beach Holiday - piękne nuty morskiej bryzy, świeżego prania.
Wild Sea Grass - zapach ciężki do opisania coś pomiędzy trawą a cytryną.. Mam nadzieję, że w tym tygodniu będziecie mogły już zapoznać się z naszymi odczuciami na jego temat w pełnej wersji :)
Citrus Tango - piękny zapach pomarańczowych landrynek, można wyczuć kwaśne nuty
Pineapple Cilantro - Słodki, cukierkowy zapach
Rainwashed Berry - Słodko-kwaśny przyjemny zapach


Kolejno chciałybyśmy Wam pokazać nasze zakupy z TK Max'a

Przede wszystkim udało nam się znaleźć piękny lakier Essie Summit of Style - śliczne duże drobiny złotego brokatu. Już nie mogę doczekać się kiedy go użyję aby wykończyć mani. Już widzę go w połączeniu z granatowymi/czarnymi paznokciami lub całkiem odwrotnie z brzoskwiniowymi pazurkami ;3 Lakier udało nam się kupić za 19.99

Kolejny zakup ma śmieszną historię - Ola wypatrzyła na półeczce pędzle z Eco Tools i na samym początku zastanawiałyśmy się nad ich zakupem. Obok nas stała dziewczyna, która też praktycznie była zdecydowana na nie, a raczej na 3 opakowania takich pędzli wtf? I w tym momencie ujrzałam zestaw z Real Techniques Core Colletion, w głowie szybciutko dokonałam analizy co bardziej się opłaca od strony praktycznej i postanowiłam podzielić się moimi uwagami z Olą. Cena bardzo podobna a wykorzystanie Real Techniques wydawało mi się bardziej prawdopodobne niż Eco Tools - dziewczyna podłapała. Widzę jak powoli odkłada 3 opakowania Eco, zabiera się do oględzin opakowania, które mam w ręce i jeszcze jednego na półce i czeka na naszą decyzję. W końcu wzięłyśmy Real Techniques i poszłyśmy, a ona dalej stała 3h i zastanawiała się co począć ze swoim życiem.


W skład zestawu wchodzą:
- precyzyjny pędzel o wielofunkcyjnym zastosowaniu - do korektora lub pomadki - ja używam go do malowania dolnej powieki
- pędzel do podkładu - jak dla mnie jest on troszeczkę za mały do tej funkcji
- pędzel do pudru lub podkładu mineralnego
- pędzel do konturowania - nakładam nim róż w kremie
Jak widzicie znalazłam dla nich troszeczkę odmienne zastosowania niż jest to zalecane :)
 Zestaw kosztował 79.99

 Po drodze zahaczyłyśmy o stoisko Golden Rose i skusiłyśmy się na 2 lakiery. Jeden z nich to Golden Rose Holiday 61 z naszej ulubionej piaskowej serii, natomiast drugi pochodzi z kolekcji Matte 10. Bardzo żałuję, że nie zakupiłam wtedy dodatkowo konturówek do ust ale wszystko jeszcze przede mną :)


Na koniec udałyśmy się do IKEI i zakupiłyśmy kilka ozdób do domu. W tym moje lustro i metalowe doniczki, które są urocze :)  - W jednej z nich trzymam swoje pędzle.

Ostatnią nowością jest pomadka w kredce W7 Chunky Lips o kolorze Spontaneous. Zdecydowałam się na jej zakup, ponieważ w mojej kosmetyczce jeszcze nie gościł zimny odcień brzoskwini. Już mogę powiedzieć, że bardzo mi się podoba !

poniedziałek, 6 lipca 2015

Ścigana

Cześć 

Ostatnio nie miałam zbyt dużo czasu na czytanie książek. Mimo tego pokusiłam się o przeczytanie nowej książki Trudi Canavan i niestety nie spodobała mi się. Nawet nie doczytałam jej do końca, ciągnęła się jak makaron.. Udało mi się przeczytać ponad połowę i oddałam z powrotem do biblioteki. Jedyne czego żałuję, to to że nie przeczytałam końcówki i nie wiem jak się skończyła *.*

Natomiast dzisiaj chciałabym przedstawić Wam książkę, która nieco mnie zaskoczyła - Tess Gerristen Ścigana. 

W moim mniemaniu książki Tess są specyficzne, mroczne, pełne psychopatów i dziwnych zabójstw. W tym przypadku była to książka bardziej kryminalna otulona nutą romansu. Czy to było pozytywne zaskoczenie? Raczej tak. Nie jestem fanką romansów, jednak w tej książce wątek zauroczenia był przyzwoicie dozowany. 

Oto kilka słów od wydawnictwa: 

Clea nie jest grzeczną dziewczynką. Od dziecka uczyła się złodziejskiego fachu, dwa razy trafiła za kratki. Teraz postanawia rozpocząć nowe, uczciwe życie, ale wplątuje się w groźną międzynarodową aferę. Policja nie wierzy w jej wersję wydarzeń, a dla przestępców jest niewygodnym świadkiem. Musi zdobyć dowody swej niewinności, dlatego włamuje się do posiadłości jednego z podejrzanych. Na miejscu zaskakuje ją… inny włamywacz. Złodziej, zabójca czy niespodziewany sprzymierzeniec?

Moja opinia:

Lektura jest lekka i przyjemna. Prawdziwym molom książkowym zajmie ona jedno popołudnie. Mi zajęła 3, troszeczkę w pracy i w domu między codzienna rutyną. Na szczęście nie czułam zmęczenia czytając tę książkę ale też nie porwała mnie do tego stopnia, że nie mogłam przestać jej czytać. Jak już wspomniałam była to miła odskocznia od całej bandy psychopatów przewijających się w książkach Gerristen. 

W książce poruszane jest kilka wątków: miłości, wewnętrznej walki między dobrem a złem i chęci odzyskania normalnego życia. Główna bohaterka Clea narażona jest na wiele niebezpiecznych sytuacji, jednak dzięki swojemu sprytowi i umiejętnościom jakoś udaje jej się przetrwać. Po pewnym czasie zaczyna odczuwać zmęczenie ucieczką przed odpowiedzialnością oraz przeciwnikami. Czy ktoś przyjdzie jej z pomocą? Czy tak na prawdę potrzebuje pomocy czy jest na tyle samowystarczalna żeby dać radę? Czy pomoc nie okazałaby się tylko zbędnym kamieniem u szyi? 

Z pewnością polecam, zaliczam książkę do kategorii literatura kobieca. Tak jak wspomniałam to całkiem miła odskocznia od thrillerów.

Zachęcam Was do przeczytania tej pozycji. Wakacje i długie dni to odpowiednia pora żeby sięgnąć po książkę. Pamiętajmy, że książki nie są naszym wrogiem i warto czasem sięgnąć po jedną z nich żeby oderwać się od codzienności :) 

Ja tymczasem wsiadam na rower i jadę do biblioteki po kolejną 'nowość' w moich zasobach czytelniczych.

Pozdrawiam!

czwartek, 2 lipca 2015

Chwalimy się!!

Hej dziewczyny!

Dzisiaj przychodzę do Was z postem typowo chwalipiętowym ^^

Niedawno wyremontowałam sobie pokój i wygląda jak marzenie *.* W szczególności chciałam pokazać Wam biurko zakupione w Ikei, które chcąc nie chcąc przerobiłam na ‘toaletkę’.

Wracając do początku.. Od dawna nosiłam się z przerobieniem pokoju na coś bardziej dorosłego, a biurko tak naprawdę jest mi zbędne. Wszelkie książki, nauki, pisanie postów odbywa się na kanapie lub podłodze, bo po prostu tak jest mi wygodniej. Zawsze też marzyła mi się toaletka… Te wszystkie filmiki na yt, Wasze zdjęcia – to było coś co chciałam mieć. Jednak moją domeną jest prostota.
Przeglądając katalogi sklepów meblowych natknęłam się na zwykłe proste biurko w Ikei i postanowiłam do niego dokupić lustro. Zdecydowałam się na MICKE w kolorze czarnobrązowym. Dlaczego akurat wybór padł na ten model? Urzekła mnie prostota – blat, szuflady i drzwiczki bez uchwytów, zero zdobień i ciemny kolor pasujący do reszty mebli. Oczywiście były inne biurka ale nie pasowały wymiarowo albo znacznie przekraczały mój budżet.


Do tego dobrałam lustro LOTS – zwykłe kafelki (4 szt). Zwykłe ale nie do końca bo kafelki ^^ można się troszeczkę pobawić naklejając je na ścianie – nakleić 4 ciągiem, w romb lub klasycznie tak jak ja w kwadrat. Niestety dramat polega na tym, że trzeba to zrobić precyzyjnie i równo… W moim przypadku też nad biurkiem – jeśli będę chciała je przesunąć to kafelki po prostu zostaną mi na środku ściany.

Co do samego rozplanowania miejsca nie mam pomysłu.. Po prawej ustawiłam organizer z biedronki na szminki (dzięki bogu kiedyś kupiłyśmy dwa i teraz jeden jest u Oli, a drugi.. wiadomo już gdzie ;p). Na środku biurka jest dziura przeznaczona na kable – w nią wsadziłam metalową doniczkę z Ikei, w której będę trzymała pędzle. Kolejno stojak na korespondencje – paletki ze sleeka oraz makeup revolution. Gdzieś na środku kominek oraz duża doniczka na pierdoły.


W szufladzie po lewej stronie trzymam tableta, ładowarkę, etui na okulary i kilka rzeczy potrzebnych do pracy. Natomiast w szafeczce cały sprzęt – laptopa, słuchawki, aparat i małe lusterko.
W podłużnej szufladzie mam zamiar przenieść wszystkie potrzebne kosmetyki do codziennego makijażu. W tym momencie mam tylko rzeczy, które czekają na swoje uzycie/ chusteczki/ chusteczki do demakijażu. Jeszcze nie do końca obmyśliłam ten plan zagospodarowania miejsca, jednak muszę sama wyczuć co tak naprawdę będzie mi potrzebne.

Jak podoba Wam się moja interpretacja toaletki ? Może macie pomysły na jakieś dekoracje? Jak Wam mijają wakacje?