niedziela, 30 marca 2014

Perełki z antykwariatu

Cześć Kochane!
Całkiem niedawno obiecałyśmy Wam post z zakupami z antykwariatu - czyli coś dla moli książkowych. Zarówno ja i Ola jesteśmy fanatyczkami czytania różnego typu literatury. Często zjawiamy się w bibliotece wypatrując nowości, jednak wiecie jak to jest - nie zawsze wystarcza cierpliwości na oczekiwanie aż ktoś odda kolejną część książki. 
W związku z tym przy ostatniej wizycie w antykwariacie postanowiłyśmy wybrać kilka książek. Ja oczywiście sięgnęłam po Trudi Canavan, zdecydowałam się na ostatnią część z trylogii Czarnego Maga -Wielki Mag. Zapłaciłam 24 zł( 43 zł nowa książka ) za stan idealny, jedyna 'usterka' to dedykacja dla byłego właściciela. Pokusiłam się również na Dzieci Szepty Mgły w twardej oprawce - tutaj nie widać aby książka była przez kogokolwiek wcześniej czytana. Dostałam ją w cenie 18 zł, gdzie w księgarni zapłaciłabym 29 zł. 
Ola gustuje w innych książkach niż ja dlatego też wybrała dla siebie Heather Graham - Mordercza gra - 6 zł (9,90 zł). Idąc tym tropem, kolejna decyzja padła na Teda Dekkera Mroczna Kolekcja 22 zł (34,90 zł), James Patterson Sędzia i kat 16 zł (29 zł). Na koniec coś dla miłośników Nory Roberts, widziałam jaki orzech do zgryzienia miała Ola, prawie tak jak ja z Trudi. Trudno wybrać między dobrą książką a lepszą ;p Tym razem skusiła się na książkę W samo południe w twardej oprawie - 16 zł (39,90 zł).

To co już wspominałam, książki są w stanie idealnym, świetnie zadbane i praktycznie nie widać żeby ktoś je czytał. Uważam, że kupowanie książek w antykwariacie jest opłacalne, osobiście mam sentyment do książek i niechętnie oddałabym swoje. 

Jak podobają się Wam nasze niekosmetyczne zakupy? Może polecicie nam jakieś pozycje książkowe? Może chcecie przeczytać jakąś recenzję książki? Wielkiego Mistrza już zdążyłam przeczytać, więc w niedalekiej przyszłości możecie spodziewać się kilku słów na temat całej trylogii. 

Życzymy udanego tygodnia :* ! 


wtorek, 25 marca 2014

Cudowny krem do rąk od Balea

Hej dziewczyny!

Pewnie dla wielu z Was tak jak i dla mnie krem do rąk jest nieodłącznym kosmetykiem. Nie potrafię wyobrazić sobie dnia, bez jego użycia.
W związku z tym dziś chciałabym Wam przedstawić produkt, który już od dłuższego czasu gości w mojej kosmetyczce. Jest to oliwkowy krem do rąk marki Balea.
Mówiąc szczerze nigdy nie uczyłam się niemieckiego, jednak spróbowałam przetłumaczyć to co producent wydrukował na opakowaniu ;P.
Krem zamknięty jest w miękkiej plastikowej tubie z otwarciem typu klik, na którym stoi produkt. Dzięki temu krem łatwo się wydobywa. Design opakowania bardzo mi się podoba. Proste w kolorach przypominających oliwki. Kolor kremu to głównie biel choć ja tam widzę lekkie zielonkawe tony;). Konsystencja kremu raczej gęsta dzięki czemu wystarczy niewielka ilość do pokrycia obu dłoni. Mimo, że konsystencja jest dość gęsta to produkt łatwo się rozsmarowuje. Po aplikacji na dłoniach wyczuwalny jest lekki film jednak szybko się wchłania. Zapach kremu jest lekki i bardzo przyjemny. Choć nie powiedziałabym, że jest to aromat oliwek :D. Generalnie jest to fajny i lekki kosmetyk, dlatego jeśli ktoś szuka głębokiego nawilżenia to może się zawieść.
Wiem, że głównym problemem jest dostępność tych kosmetyków. Jednak ja swój kupiłam w sklepie z niemiecką chemią. Za 100 ml zapłaciłam ok. 8 złotych.

A Wy przetestowałyście kremy do rąk Balea? Może podzielacie moje zdanie odnośnie działania? A może wręcz przeciwnie ? :)

środa, 19 marca 2014

Małe zakupy

Cześć moi mili!
Nie mam dziś za bardzo weny na jakąś recenzję, dlatego pokażę Wam co wpadło ostatnio w moje ręce.

Może zacznę od kosmetyków marki Eveline. Zakupiłam dwa lakiery nr 829 w kolorze nude oraz 808- śliczna rozbielona mięta, która nadaje się w sam raz na lato. Następnie wybrałam błyszczyk, któremu po prostu  nie mogłam się oprzeć nr 250. Jest to cudowna brzoskwinia, z pewnością ten odcień pasuje do każdego typu urody. Uwielbiam go ;D.

Będąc na zakupach w Rossmanie przypomniało mi się, że mój tusz jest już na wykończeniu.Zgodnie z zasadami zakupomaniaka zdecydowałam się na kolejny kosmetyk z Eveline Extension volume. Ponoć daje efekt sztucznych rzęs. Zobaczymy jak się sprawdzi, dam Wam znać ;).

 
Kolejno skorzystałam z promocji w Naturze i kopiłam cukrowy peeling do ciała o zapachu czekolady i pistacji. Jakiś czas temu pisałam Wam, że mam ochotę na masło do ciała z tej serii. Jednak mazideł do ciała mam sporo, dlatego wybrałam inny kosmetyk o tej samej nucie zapachowej. Na sam koniec zostawiam Was z zapachami. Moje ulubione dezodoranty to te z Fa. Jeszcze żaden z nich mnie nie zawiódł ani pod względem ochrony ani zapachu. Zobaczymy jak ta wersja zapachowa - Mystic Moments - się sprawdzi ^^  Przy okazji zdecydowałam się również na żel w sztyfcie Lady Speed Stick- fruity spalsh. Jest to mój pierwszy taki kosmetyk. Mam nadzieję, że również się nie rozczaruję.

 
To by było na tyle, myślę że nie są to jakieś wielkie zakupy, jednak sprawiły mi one przyjemność :D W planach mamy jeszcze post dotyczący łupów książkowych. Z chęcią pokażemy Wam perełki z księgarni/antykwariatu.

Dajcie znać czy lubicie takie posty, jesteśmy ciekawe co tam u Was słychać ;)

sobota, 15 marca 2014

Vipera



Hej robaczki!
Jak Wam mija weekend? U Was też tak brzydko i wietrznie?
Tym razem będzie recenzja pomadki do ust. Kurczę już od dłuższego czasu przymierzałam się do recenzji jakiejś szminki. Wybór padł na moją Viperę z serii Color Carem onumerze 23. Pomadkę mam od dłuższego czasu. Wydawało mi się nawet, że już raz robiłam jej recenzję. Jednak z jakiegoś powodu nigdzie nie mogę jej znaleźć. No cóż… Wracając do tematu, zacznę może od opakowania. 

 
Etui wykonane jest z czarnego plastiku. Zakrętka  ozdobiona jest pięknym kwiatowym ornamentem. Notabene nawet po przeszło rocznym użytkowaniu ów wzorek nadal jest w nienaruszonym stanie. Zamknięcie typu klik również świetnie wykonane. Nic się nie obluzowało, a szminkę można spokojnie nosić w kurtce lub torebce bez obawy, że coś nam pobrudzi. Wieczko jest przeźroczyste dzięki czemu wiemy bez otwierania jaki kolor ma pomadka. Jest to bardzo pomocne jeśli mamy więcej pomadek tego samego typu bądź w podobnych opakowaniach.
Mój odcień ma numer 23 jest to dość ciemny zgaszony róż.


Kolor bardzo zbliżony do barwy moich ust. Niestety jestem jedną tych dziewczyn, którym nie pasują odcienie nude. W takich kolorach wyglądam jak zombie. Szkoda bo jak oglądam na Waszych blogach nudziaki i jak świetnie wyglądają na ustach to aż zżera mnie zazdrość. Wracają co koloru mojej szminki w opakowaniu widać jakby miała brokat, ale jest tak drobno zmielony że na ustach daje jedynie lekką poświatę (połysk). Trwałość myślę, że też jest na plus ponieważ wytrzymuje nawet 4-5 godzin oczywiście jeśli nie pijemy lub nie jemy. Schodzi równomiernie aż do całkowitego zniknięcia. Jej ogromnym atutem jest to, że nie wysusza ani nie podkreśla skórek. Jak dla mnie jest super i gdyby nie to, że mam wiele innych szminek to pewnie bym się jeszcze na jakąś skusiła. Za jakiś czas na pewno pokażę Wam moje kolejne miziajki :D

środa, 12 marca 2014

Avon- Anew Vitale



Cześć dziewczyny!
Jakiś czas temu dostałam w prezencie zestaw startowy Anew Vitale 25+ firmy Avon. Szczerze mówiąc podchodziłam do tego kompletu dość sceptycznie. Jakoś nie mam zaufania do tej marki. I tak naprawdę do tej pory lubiłam jedynie ich płyny do kąpieli. Jeśli jesteście ciekawe mojej opinii to zapraszam do dalszej części posta:)

Zestaw zawiera:
• Krem na dzień SPF 25 (15 ml)
• Żel-krem na noc (15 ml)
• Żel-krem do pielęgnacji okolic oczu (15 ml)
• Żel do mycia twarzy (50 ml)

Działanie: poszarzały koloryt, drobne zmarszczki, oznaki zmęczenia oraz powiększone pory znikają, a cera pozostaje wypoczęta, świeża oraz pełna blasku.
Tutaj dla wnikliwych zdjęcie składu:

 
Oba kremy stosuję od miesiąca więc już mogę co nieco o nich napisać. Swoje testowanie zaczęłam od żelu- kremu na noc. Jeśli mam być szczera to bardziej wolę właśnie taką konsystencje w kosmetykach na noc. Jakoś te bogatsze kremy nie służą mojej skórze. Jestem bardzo zadowolona z działania tegoż kosmetyku. Przede wszystkim uspokoił moją skórę. Jestem osobą, dla której wszystko jest ciekawsze od snu. Później tego żałuję… Jednak po użyciu tegoż kremu, na noc moja twarz wydawała się świeża i promienna. Konsystencja kremu jest lekka mimo to nie jest lejący. 
 

Zapach przyjemny, nie wiem za bardzo jak go opisać. Dość intensywny, mógłby być odrobinę mniej wyczuwalny.  

 
Następnie w moje łapki wpadł krem na dzień. Zaczęłam stosować go odrobinę później niż jego poprzednika. I muszę powiedzieć, że jest dopełnieniem dla kremu na noc. Świetnie wpływa na moją cerę a dodatkowo ma SPF 25. 
 

Ten krem jest odrobinę gęstszy od poprzednika. Jest białego koloru, natomiast zapach ma ten sam. Stosuję go pod makijaż i tutaj sprawuje się świetnie. Nie roluje się, moja skóra po jego stosowaniu nie wydziela więcej sebum więc jest ok.
Czy powiększone pory znikają? W moim przypadku nie. I tak naprawdę wcale na to nie liczyłam. Natomiast zauważyłam, że zdecydowanie się zmniejszyły. Jestem zaskoczona jakością tych kremów. Myślę, że jak skończę te miniatury to zakupię pełnowymiarowe opakowania. Dwóch pozostałych kosmetyków jeszcze nie używałam ale na pewno dam Wam znać jak się spisały.
 Znacie może jakieś fajne kosmetyki z Avonu godne polecenia??

niedziela, 9 marca 2014

Ulubieniec od MUA

Cześć dziewczyny!

Czy u Was też się zrobiło tak ciepło? Oby pogoda dalej dopisywała, bo już nie mogę się doczekać zmiany w garderobie na 'lżejsze' ubrania ;)

Dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć o naszym ostatnim zakupie, a zarazem o mojej lakierowej miłości od MUA.

Długo z Olą wybierałyśmy mi prezent na imieniny, w końcu padło na kilka kosmetyków z internetowego sklepu mintishop. Między innymi skusiłam się na lakier MUA o odcieniu Bright Coral. Tutaj możecie obejrzeć nasze całe zakupki:) Czemu akurat ten kolor albo ta marka? Buteleczki tego producenta są łudząco podobne do tych od Essie, poza tym kolor, a raczej sama nazwa aż do mnie krzyczały 'weź mnie'. :) Jedyne przy czym miałam wątpliwości to pojemność buteleczki 6.2 ml.. Jednak mimo to dałam mu szanse.

Moje pierwsze wrażenie? Wow, ale kolor ! ;D Jak dla mnie jest to połączenie różu z pomarańczą. Łudząco podobny do Wibo Extreme Nails nr 310.
Drugie wrażenie? Ale cieniutki pędzelek.. chyba nie da rady ładnie tym malować, do tego ta malutka buteleczka.. Po użyciu spokojnie mogę Was zapewnić, że przy 'jednym namoczeniu' pędzelka można pokryć kciuka – największy paznokieć. Co do buteleczki, malowałam paznokcie już jakieś 4-5 razy zawsze po 2 warstwy i absolutnie nie widzę zużycia produktu. Aplikacja, tak jak wspomniałam jest dziecinnie prosta, produkt nie zalewa skórek. Dodatkowo szybko schnie, strasznie nie lubię jak lakier długo schnie na pazurkach. Trwałość? Nie odnotowałam dokładnie ile się trzyma, aczkolwiek średnio 3 do max 5 dni.



Podsumowując – jestem bardzo zadowolona z tego lakieru. Na uczelni zebrałam kilka pochwał od dziewczyn za kolor, nawet koledzy zwrócili uwagę, że ładny. Trwałość, cena (regularna to 5.90, ja swój kupiłam na przecenie), a sama aplikacja to czyta przyjemność :)

Miałyście już lakiery od MUA? Polecacie jakieś kolory?

Życzę Wam udanej reszty weekendu :*

czwartek, 6 marca 2014

Znów nie udało się oszczędzić ;D

Cześć dziewczynki!
Ostatni był post z zużyciami natomiast dziś z zakupami ^^
Zacznę może od tego, że sieć drogerii Marionnaud zamyka swoje sklepy w całej Polsce. M. swoją działalność zakończy pod koniec marca. Z racji tego, że na swojej karcie miałam uzbierane trochę punktów, więc jako zamiennik dostałam do wykorzystania kupon. Miałam zamiar kupić sobie coś z firmy The Balm. Pech chciał, że w sklepie zostało już tylko kilka kosmetyków tej firmy, które akurat nie koniecznie przypadły mi do gustu. Mimo to ze sklepu nie wyszłam z pustymi rękami. Kupiłam:
  • Odświeżającą wodę do demakijażu 39 zł
  • Lekki, rozświetlający krem- koniczyna 60 zł
  • Nawilżający balsam do ciała 39 zł
Zaszalałam prawda? A tak naprawdę zapłaciłam za wszystko 10 zł :D Deal roku^^
Moja mama poszła do Biedronki na zakupy spożywcze, a z czym wróciła? Z kosmetykami ;D To chyba dziedziczne ;p - Dwa peelingi od Joanny oraz Biosilk.

Jakiś czas temu wybrałam się do Natury. Udało mi się znaleźć jeszcze kilka produktów Essence z wyprzedaży na pożegnanie. Wybrałam sobie pojemniczki do mieszania pigmentów (w moim przypadku na odsypki lub maseczki;) oraz słoiczek z ozdobami na paznokcie. Przy kasie skusiłam się również na lakier Kobo nr Moscow (nazwa na czasie). Jest to mój pierwszy lakier tej firmy więc zobaczymy jak się sprawdzi. Na koniec został Rossmanna - rzeczy niezbędne a mianowicie: tonik oraz zmywacz do paznokci.



A jak Wasze zakupy w tym miesiącu? Może Jesteście lepsze w oszczędzaniu niż ja? :)

niedziela, 2 marca 2014

Denkowce



Cześć kochane!
Znowu przyszedł czas na pokazanie tego co udało się nam zużyć w przeciągu miesiąca. W lutym zużyłyśmy dosyć sporo dlatego nie będę przedłużać:)

PAZNOKCIE
  • Dwufazowy zmywacz do paznokci Delia, pisałam o nim tutaj. Cóż mogę napisać… okropny bubel nigdy więcej go nie kupię,
  • Dwa lakiery Golden Rose; pierwszy pochodzi z kolekcji Sweet color nr 39. Jest to piękny rozbielony fiolet (jagoda). Niestety średniak, żeby dobrze pokrył płytkę paznokcia trzeba było nałożyć trzy warstwy. Drugi lakier pochodzi z serii Classics charming nr 60. Jest to kolor czekolady. Bardzo ładnie wygląda na paznokciach. W tym wypadku dwie warstwy wystarczają.
  • Essence fame fatal nr 61, który muszę przyznać strasznie mnie rozczarował. Zresztą pisałam o tym tutaj.


WŁOSY
  • Isana, suchy szampon do włosów. Pisałam o nim kilka razy.
POLECAM
  • Nivea color protect. Potrzebowałam szybko szamponu do włosów farbowanych. Mój wybór padł akurat na ten. Po nim moje włosy były gładkie oraz miękkie. Podkreślał kolor i nadawał blask moim włosom.

ZAPACH
  • Balea dezodorant o zapachu maliny i trawy cytrynowej. Przy użyciu tego produktu niestety miałam za każdym razem wrażenie, że zaraz się uduszę. Talk zawarty w tym kosmetyku powodował uczucie duszności i czym prędzej musiałam zmieniać pokój po psiknięciu dezodorantem. Co do samej ochrony to jestem zadowolona. Jednak zapach, który w pojemniku jest przyjemny, wg mnie na skórze podkreśla zapach potu. Nie jest to fajne i czułam dyskomfort. Temu zapachowi mówię stanowcze NIE.
  • Dove w sztyfcie wersja original. Fajny wracam do niego co jakiś czas.
  • Avon woda toaletowa Passion Dance; zapach nie dla wszystkich. Jest on dosyć mocny, ostry idealny na wieczór. Moja pierwsza woda z Avonu. Muszę przyznać, że byłam zaskoczona jej trwałością. Czy kupię ponownie? Nie wiem jest tyle zapachow, które chcę przetestować ;)

KOLORÓWKA
  • My secret ultra lekki podkład nr 1 – O ile rok temu byłam z niego strasznie zadowolona, to w tym roku poczułam ogromny zawód. Zdecydowałam się na zakup tego podkładu dokładnie w styczniu 2013, ponieważ idealnie nadawał się do kolorytu mojej cery w zimie. Produkt odstawiłam na wakacje, ponieważ byłam już opalona i mogłam zmienić odcień na troszeczkę bardziej ‘opalony’. W tym roku chcąc powrócić do tego podkładu spotkałam się z rozwarstwieniem produktu. Mimo wcześniejszego wstrząśnięcia produktem na dłoń wyleciała mi pomarańczowa woda oraz rozwarstwiony pomarańczowo – blady krem. :( Byłam bardzo zadowolona z produktu, niestety w tym roku musiałam kupić już coś nowego wywalając 1/3 opakowania do kosza. Na pewno do niego wrócę ale może wybiorę ciemniejszy odcień.
  • Wibo cień jedwabiem i witaminą E. Totalny niewypał. Dostałam te cienie w prezencie kilka lat temu. Na początku próbowałam ich używać ale najzwyczajniej w świecie się poddałam. Nie ważne czy nakładałam je na sucho, czy na mokro, na bazę lub na powiece nie było po nich nawet śladu. Tym cieniom mówię stanowcze NIE

PIELĘGNACJA
  • Masło do ciała Tutti Frutti o zapachu liczi i rambutan. Bardzo fajne masełko. Pisałam o nim tu.
  • Mydło w płynie Frosch o zapachu granata. Przyjemny zapach, ładnie pielęgnuję skórę dłoni a do tego nie wysusza.
  • Sweet secret masło o zapachu ciemnej czekolady i pistacji. Tak wiem, że to są tylko próbki ale zakochałam się od pierwszego powąchania. Zapach jak dla mnie jest idealny. Na pewno kupię pełnowymiarowy produkt

Widziałam, że wiele z Was już pisała o swoich zdenkowanych. Na pewno wkrótce się zapoznam z Waszymi postami. A może miałyście coś z naszej kolekcji i chcecie podzielić się swoimi odczuciami?