niedziela, 29 grudnia 2013

Słodkości bez kalorii

Hej dziewczęta!
Jak po świętach? Czy Wasze brzuszki też odczuwają przesyt i powoli wracacie do normy? Nie bez powodu mówi się 'święta, święta i po świętach'. 

Ostatnio z Olą miałyśmy do załatwienia kilka spraw 'na mieście' więc przy okazji zahaczyłyśmy o kilka sklepów. Między innymi poszłyśmy do Mydlarni No 1 w Galerii Bałtyckiej. Już wcześniej miała okazję robić zakupy w tym sklepiku, a raczej wyspie. Spotkałam się tam przede wszystkim z bogatym asortymentem jak na tak niewielkie pomieszczenie. Wchodząc do środka można się poczuć jak w bajce pełnej zapachów i aromatów. O dziwo nie jest to intensywne zderzenie dla zmysłów, wszystko dochodzi do nas powoli. 
Niestety nie robiłam zdjęć, ponieważ uznałam to za zbędne. Jeśli macie ochotę mogę napisać co gdzie się znajduje :) 
W wyspie można odnaleźć takie produkty jak Yankee Candle, Scottish Fine Soaps oraz Bomb Cosmetics. Asortyment jest bardzo bogaty, a cenowo gwarantuje, że każda - dosłownie każda z nas jest w stanie znaleźć coś dla siebie. 
Z Olą skusiłyśmy się na kolejne 2 woski tym razem padło na Pink Dragon Fruit oraz na Honey Blossom. Powiem Wam co nas skusiło jedynie przez 'opakowanie', bo jak na razie jeszcze ich nie paliłyśmy :)
 Czemu akurat te dwa zapachy? Po pierwsze miałyśmy ochotę na coś nowego po tych ciepłych otulających woniach. Różowy ma w sobie coś podobnego z November Rain - wydaje się być orzeźwiający a jednocześnie uspokajający. Jakbyśmy przed chwilą się obudziły i potrzebowały chwili na rozpoczęcie działania.
 Fioletowy jest również orzeźwiający ale pobudza niźli uspokaja. Ma w sobie domieszki energii, która pcha nas przed siebie. Niewątpliwie jest to zapach budzący zmysły i zachęcający do działania. Nazwałabym go z chęcią porannym kopem.

Z zapachowych umilaczy skusiłam się jeszcze, głównie za sprawą Waszych wpisów na temat little hotties. Wybrałam sobie jak na razie 2 na wypróbowanie. Chciałabym je porównać, zobaczyć jak się sprawdzą i jak długo będą pachniały. Na wstępie pani ekspedientka powiedziała, że to wspaniała 'odstawka' od YC, jeśli mam ochotę od nich odsapnąć. 
Tak więc bialutka gwiazdka zdecydowanie pachnie jak świeżutkie pranie. Nazwijcie mnie wariatką ale uwielbiam ten zapach i nie raz zdarzyło mi się powiedzieć komuś, że pachnie jak świeże pranie. Oczywiście odbiorcy nie zawsze wiedzą o co chodzi, więc tłumaczę że uwielbiam taki zapach świeżości, bo jest po prostu przyjemny :) 
Różowe kółeczko przypomina bardziej zapach maliny. Oczywiście chemicznej maliny, ale jeśli trafiłabym na płyn do zmiękczania tkanin o takim zapachu również nie miałabym oporów aby go kupić. 
Niestety nie wiem jakie nazwy noszą te cudeńka dlatego opisałam Wam je troszeczkę łopatologicznie :) 

Na deser zostawiłam kostkę masełka kakaowego. Według mnie jest to świetna alternatywa dla maseł w słoiczkach. Bardzo chętnie sięgnęłam po taki produkt zważając na fakt, że można się nim przy okazji pomasować. Zapach również jest bardzo przyjemny, nazwa to aksamitna truskawka i rzeczywiście takie są pierwsze nasze odczucia :)


Na koniec chciałabym bardzo podziękować za profesjonalną obsługę na stoisku Mydlarni. Niestety ostatnio jakoś nie miałam szczęścia jeśli chodzi o życzliwość Pań ekspedientek. Mogę chociażby przytoczyć sytuację, która spotkała mnie w Rivierze w Gdyni, gdzie Pani miała o wiele więcej do powiedzenia swojej koleżance niż zachęcić klienta. Oczywiście od razu podziękowałam za zainteresowanie, a raczej za jego brak i wyszłam bez zakupów. 
W tym przypadku mamy do czynienia z profesjonalną obsługą. Pani doskonale wie co sprzedaje i jak dotrzeć do klienta. Obsługa nie jest nachalna, odbywa się to raczej w formie zachęcenia i doradzenia. Widać, że sprawia to Ekspedientce więcej przyjemności niż trudu. Można liczyć na miłą rozmowę, wymianę poglądów co do produktów, a także ewentualne wskazówki. 
Na mnie wywarło to bardzo duże wrażenie, bo tak jak wcześniej wspomniałam ostatnio nie mam zbyt dobrej opinii o osobach, które sprzedają jakikolwiek towar. Podkreślam nie jestem ani marudnym ani uciążliwym klientem, po prostu czasem potrzebna jest nam pomoc przy zakupach :) 

Jeśli macie ochotę poczytać więcej na jakiś temat czy to wosków, czy też naszych przygód klient vs sprzedawca, czy więcej o stacjonarnym sklepie Mydlarnia No 1 (zdjęcia i cały asortyment) to możemy się postarać wykonać takiego posta dla Was. 
Pozdrawiamy :* 

czwartek, 26 grudnia 2013

Paczuszki spod choinki

Cześć dziewczyny!

Dzisiaj przychodzę do Was z jednym z moich ulubionych wpisów. Chciałabym pokazać co znalazłyśmy razem z Agatą pod choinką.

Myślę, że Mikołaj w tym roku szczególnie się postarał :P

Zacznę może od rzeczy bez, których nasze paczki nie mogły by się obejść a mianowicie kosmetyków tudzież przyrządów wspomagających.

W tym przypadku chodzi mi o TT oraz gąbeczkę przypominającą beauty blendera.


Testy już się rozpoczęły i muszę przyznać, że już rozumiem te peany pochwalne na cześć Tangle Teezera. Co do gąbeczki muszę ją trochę dłużej potestować;) Koszyczek, który jest widoczny na zdjęciu również jest prezentem.


Potrzebowałam jakiegoś miejsca na składowanie wszystkich ładowarek, kabli itp. Aga od dłuższego czasu miała ochotę na wypróbowanie suchego szamponu z Batiste. I oto w jej paczuszce znalazło się dla niego miejsce. Oprócz niego zmieściło się również to maleństwo, które na pewno się przyda podczas pisania notatek na zajęciach:)

 Wracając do mnie w mojej paczuszce znalazłam także kubeczek idealnie wpasowujący się w aurę świąt oraz torebeczkę, która chodziła za mną już od jakiegoś czasu.


 Obie z Agą dostałyśmy również kilka ciuszków, które może pokażemy za jakiś czas w stylizacjach.


 Mamy nadzieję, że Wy też jesteście zadowolone ze swoich podarków od Mikołaja ; ) Już widziałyśmy kilka podobnych postów ale jeśli macie ochotę to pozostawcie poniżej linki do swoich wpisów o podobnej tematyce, a na pewno z chęcią je zobaczymy.

 Zapraszamy Was również do ankiety z bransoletkami, bo to Wy zdecydujecie które znajdą się w przyszłym rozdaniu.

wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdaniowo :)

Witajcie kochane!

W tym szczególnym dniu chciałybyśmy życzyć Wam wszystkiego co najlepsze! Przede wszystkim dużo radości i spokoju w rodzinnym gronie. Nie dajmy się zwariować świątecznej gorączce i cieszmy się ze wspólnych chwil. Aby Wasze marzenia się spełniły, a nadchodzący rok 2014 był lepszy od teraźniejszego! :)


Chciałybyśmy również poznać Wasze zdanie o bransoletkach, które pojawią się w naszym urodzinowym rozdaniu. Wybierzcie 2, które najbardziej przypadły Wam do gustu :)



Oczywiście na rozdanie zaprosimy Was w oddzielnym poście. Na razie chcemy poznać Wasze zdanie na temat jednej z nagród (bransoletki są na razie w wersji roboczej, ponieważ każda będzie robiona indywidualnie :))

niedziela, 22 grudnia 2013

Idealny codzienniak od Essence

Cześć kochane! 
Niestety nie złożyło się aby napisać do Was wcześniej ale powód jest jeden - choróbsko !
Znowu? - Otóż takie pytanie też sobie zadawałyśmy przed 3 dniami, jednak powoli stajemy na nogi ;p

W takim razie dzisiaj przedstawię Wam typowo w postaci recenzji kremowego cienia do powiek Essence z limitki ballerina backstage odcień 02 pas des copper. 
 
Jak wiadomo te cienie umieszczone są w malutkich szklanych słoiczkach ze szczelną zakrętką. Zawartość pojemniczka to 2.8 g kremowego cienia. Produkt ma odcień miedzianego brązu - o ile istnieje taka kombinacja :D Ten niezwykły kolor zawdzięczamy drobinkom brokatu. Wiele z Was może powiedzieć, że nie odpowiadają Wam drobinki.. Są to takie maleństwa, które sprawiają że nasz makijaż staje się ciekawy, nienachalny i sprawia że coś się dzieje. 
Dla mnie jest to fantastyczne zastosowanie, ponieważ nie używam błyszczyków czy pomadek z drobinkami. Jednym miejscem w którym pozwalam sobie na 'małe' szaleństwo to właśnie oczy. Ewentualnie czasem używam również różu z delikatnymi drobinkami, które nadają mojej twarzy efekt rozświetlenia.

Aplikacja cienia jest dziecinnie prosta - ja nakładam go za pomocą paluszków w zewnętrzny kącik oka lekko wklepując i koniec ;D Zawsze używam więcej niż jednego cienia, więc na tym zabawa się nie kończy. Cień można również zastosować na całą powiekę, ponieważ właśnie przez te drobinki jest on sam w sobie wystarczającą ozdobą. 

Na pewno jak wyzdrowieję to pokażę Wam jak przedstawia się cały makijaż oka. Oczywiście jeśli macie na to ochotę :) 

Jak Wam podoba się ten kolorek?

wtorek, 17 grudnia 2013

Na słodko!

Cześć dziewczyny,

Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić przepisem, który podbił moje serce. Dlaczego? Ja - Agata - jestem totalnym beztalenciem jeśli chodzi o pieczenie jakichkolwiek ciast i ciasteczek. Niedawno jednak skusiłam się na przepis, który całkiem przez przypadek wpadł mi na pocztę wraz z innymi pierdółkami. 

Bohaterem mojej wiary w pieczenie są ciasteczka korzenne. Jak dla mnie dziecinnie proste, a skoro mi się udały to każdy ma szansę takowe upiec!
Składniki 
  • 2 szklanki mąki
  • 2/3 szklanki cukru pudru
  • 200 g masła  (ja zastąpiłam masło margaryną - tak poleciła mi mama i nie pożałowałam tej decyzji ;p)
  • 2 żółtka
  • 3 łyżki przyprawy do piernika
Jeśli ktoś woli samemu sporządzić przyprawę o korzennym 'zapachu' to również zamieszczę dla Was przepisik na takową:

Składniki na przyprawę korzenną:

  • 4 łyżeczki mielonego cynamonu,
  • 2 łyżeczki mielonych goździków,
  • 2 łyżeczki suszonego imbiru,
  • ½ łyżeczki gałki muszkatołowej,
  • 1 łyżeczka kardamonu,
  • ½ łyżeczki kolendry,
  • ½ łyżeczki ziela angielskiego,
  • ½ łyżeczki mielonego pieprzu,
  • ½ łyżeczki zmielonego anyżu.
Sposób przygotowania:

Zaczęłam od przesiania suchych składników przez sito bezpośrednio na stolnicę, gdzie następnie dodałam margaryny i wszystko kroiłam na jak najmniejsze kawałeczki. Przez to że jak już wspomniałam nie jestem dobra w pieczeniu starałam się to robić bardzo dokładnie zanim dotknęłam masy łapkami. 
Kolejno dorzuciłam do całości dwa żółtka i zaczęłam ugniatać ciasto. W momencie, gdy składniki się ze sobą dokładnie połączą (nie gnieciemy ciasta zbyt długo aby masło/margaryna nie rozpuściły się od ciepła naszych rąk) zawijamy ciasto w szmatkę lub folię i wrzucamy do lodówki od 1- 2 godzin. 
Następnie wyciągamy ciasto i wałkujemy je na grubość około 0.5 cm podsypując lekko mąką. Po tej czynności wycinamy ciasto foremkami i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. 
Czas pieczenia to 15 min w 180 stopniach. 


Na koniec warto ozdobić swoje ciasteczka aromatyzowaną polewą, którą również można przygotować samemu. 

Czyż przepis nie jest dziecinnie prosty? Dajcie znać czy macie jakieś inne łatwe do wykonania przepisy !

sobota, 14 grudnia 2013

Idealny krem do pracy

Cześć dziewczyny!

Dzisiaj chciałabym napisać Wam kilka słów na temat kremu do rąk. Ów krem pochodzi z Oriflame z serii Loves Me.

Kilka słów od producenta: Krem do rąk Loves Me o zapachu stokrotek. Zmiękcza i odżywia skórę dłoni.
Według mnie bardziej trafnym określeniem byłby lotion. Bardzo lekki krem, który szybko się wchłania pozostawiając skórę miękką i delikatną. Zapach raczej nie kojarzy mi się ze stokrotkami, mimo to jest delikatny i przyjemny dla nosa. Czemu piszę o nim teraz jeśli ewidentnie nie pasuje do pogody- pory roku, którą aktualnie mamy? Ano dlatego, że jest to mój ulubiony nawilżacz w pracy. Tak naprawdę po posmarowaniu wystarczy dosłownie sekunda i już mogę wrócić do przerwanej czynności. Dzięki temu nie muszę się martwić, że zostawię ślady na rzeczach, które używam.
Chyba jedyną rzeczą do której mogłabym się przyczepić to odkręcana zakrętka, która jest trochę nieporęczna. Gdyby miał pompkę uważałabym go z mój ideał :)


Jak tam wasze spostrzeżenia odnośnie nawilżaczy do rąk? Może macie jakieś inne produkty godne polecenia, które nadają się do użycia w pracy?  

niedziela, 8 grudnia 2013

All I Want For Christmas Is...

Drogi Święty Mikołaju!

Wiem, że w tym roku nie byłam do końca grzeczna. Ale musisz brać pod uwagę fakt, że prawie zawsze wstawałam kiedy dzwonił budzik. Nie omijałam zbyt wielu porannych zajęć na uczelni.. Pomagałam siostrze nosić siatki z zakupami, pomagałam wybierać kolor szminki. Często też pomagałam jej wybrać strój do pracy. 
Musisz na to spojrzeć przychylnym okiem, mimo kilku niedociągnięć jestem bardzo uczynna :) 
A teraz tak na poważnie ;) Dawno z Olą planowałam przygotować dla Was takiego posta, a mianowicie naszą gwiazdkową wishlistę. Problem jedynie tkwił w terminie - uważamy, że 2 tygodnie przed to ani za wcześnie, ani za późno :)

Gwiazdkowa wishlista

1. Tanglee Teezer -  Od początku, kiedy powstała wielka moda na te szczotki Ola również zapragnęła mieć jedną z nich. Głównym powodem tego pragnienia jest problem z rozczesywaniem jej włosów. Jeśli dostałaby taki prezent, na pewno ułatwiłoby jej to poranne ogarnianie fryzury. 

2. Calvin Klein - In2U - Od dawna marzy mi się jakiś perfum o wyrazistym i orzeźwiającym zapachu. Zdecydowanie CK spełnia moje marzenie. Główne nuty zapachowe to : liście czarnej porzeczki, grejpfrut, bergamotka, orchidea, kaktus, wanilia, drzewo cedrowe. 

Jeśli nie CK, to również zastanawiałam się nad Moschino I love love. Ten zapach kojarzy mi się jeszcze z czasami liceum - moja koleżanka z ławki zawsze używała tych perfum. Tutaj nuty przedstawiają się następująco  pomarańcz, grejpfrut, czerwona porzeczka, wodna lilia, herbaciana róża, konwalia, cynamon, piżmo, drzewo cedrowe, drzewo tanaka. 

3. Ciepły sweter - przeżywając rok w rok mrozy na dworze oraz awarię ogrzewania na uczelni z pewnością nie pogardziłabym jakimś cieplutkim sweterkiem. Mniemam, że Ola również nie obraziłaby się na taki prezent. Z całą pewnością takich ciuszków nigdy za wiele, biorąc pod uwagę fakt, że uwielbiamy wygrzewać się w ciepełku - A kto nie lubi? 

4.Kolejnym spełnieniem marzeń okazałby się suchy szampon Batiste, na którego obie mamy wielką ochotę. Do tej pory niestety jeszcze nie udało się nam go kupić, a nie ukrywam że fajnie by było w końcu go przetestować, sprawdzić jego działanie.  

5. Niestety tydzień temu niechcący podczas zmywania naczyń obtłukłam uszko od Oli kawiaka ;( Co za tym idzie na święta zakupem koniecznym jest nowy kubek. Największym problemem będzie znalezienie godnego następcy - nie może być za mały, ani za duży, dodatkowo musi mieć przyjazny nadruk ;p 

6. Jako maniak książkowy z pewnością chciałabym otrzymać (najlepiej wydanie kieszonkowe) jakąś pozycję, która znajduje się na mojej liście 'do przeczytania'. Dużo rozmawiałam już o tym z Olą, kto wie, może szepnie coś mikołajowi na ten temat :) 

Oczywiście prezenty nie są najważniejsze. Najważniejsze jest spędzenie świąt w rodzinnej atmosferze, magii przygotowań. Głównie właśnie tego nie możemy się już doczekać, najgorsze co na nas czyha to wybór choinki (oczywiście pod hasłem choinka nie kryje się tylko wybór ale to kto będzie ją niósł) :( 

A jaka jest wasza gwiazdkowa lista? A może nie oczekujecie niczego konkretnego? Dajcie znać jak sytuacja przedstawia się u Was :) 

piątek, 6 grudnia 2013

Pieczone jabłko w karmelu idealne na zimę ;3

Moje drogie, 
Poprzedni post jak i następne będą znacząco wchodziły w tematykę zimową. Miesiąc grudzień (nie)stety inaczej się już nie kojarzy :) Taki obraz będzie nam towarzyszył przez najbliższe miesiące.

Dzisiaj zapraszamy Was w serię 'zimowych' zapachów. Dokładnie rok temu w YR Ola zakupiła wodę toaletową o zapachu pieczonego jabłka w karmelu z edycji limitowanej. Zapach idealny na tą porę roku, zaraz Wam powiem dlaczego tak uważam.


Uwielbiam zimowymi porankami psiknąć się tą wodą, ponieważ ma ciepłą słodką woń. Również chętnie sięgam po nią po zabieganym dniu aby pozwolić swojemu ciału się zrelaksować. Nuty wody przywodzą na myśl wieczory w górach przy kominku z kubkiem kakao w ręce. Oczyma wyobraźni widzę zimową arkadię w drewnianym domku, a zmysły dają się wodzić delikatnym, subtelnym acz stanowczym aromatom. Chętnie sięgam po tę wodę w śnieżne hulanki za oknem, dzięki niej mogę się zrelaksować, wyruszyć w wyimaginowane podróże, poczuć się bezpiecznie. Woda - pieczone jabłka w karmelu jest to idealny zimowy produkt na chwile oderwania się od rzeczywistości. 
Trwałość produktu z pewnością można zaliczyć do przeciętnych - ok 5 godzin. Na początku zapach jest intensywny i słodki, później staje się on lżejszy i orzeźwiający. Nuty słodkiego karmelu zmieniają się w kwaśne jabłko, dzięki czemu czujemy się świeżo. 

100 ml zakupiłyśmy za cenę 39,90 

Czy czujecie się zachęcone opisem? A może macie jakiś inny ulubiony zimowy zapach?


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Denko listopad



Cześć dziewczyny!
Dzisiaj pędzę do Was z co miesięcznym raportem na temat tego co zużyłyśmy w listopadzie. Nie przedłużając, zapraszam do czytania.
Na pierwszy rzut pójdzie kolorówka. Tak, udało się i w listopadzie zużyłyśmy podkład.
Podczas pierwszej zeszłorocznej przeceny w Rossmannie udało mi się zakupić podkład Rimmela -Wake Me Up. Mój kolor to 100 ivory. Cóż mogę o nim powiedzieć? Fajny lekki podkład, który łatwo się rozprowadza. Idealnie stapia się ze skórą, nadając jej świeży wygląd. Podkład ten należy do tych rozświetlających dlatego fanki tych matowych raczej nie będą z niego zadowolone. Czy jest kryjący? Nie, powiedziałabym, że jest on przeznaczony dla dziewczyn z małymi problemami skórnymi lub ich barkiem. Mimo to polecam go szczególnie na cieplejsze miesiące.
POLECAM
Kolejnym ‘twarzowym’ kosmetykiem jest puder transparentny z Vipery. Ten produkt w moim odczuciu jest jak niekończąca się historia. Już kilka razy myślałam, że jeszcze tylko jeden raz i w końcu go skończę. A ten raz zmieniał się w tygodnie, a nawet miesiące;). Pomimo tego jest to jeden z moich ulubionych pudrów. Zresztą pisałam o nim osobną recenzję TU.
POLECAM
L’Biotica –Regenerujący krem do rzęs. Zaczęłam go używać kiedy moje rzęsy przeżywały ciężki okres. I faktycznie w tamtym czasie zjawisko wypadania odeszło w niepamięć. Dodatkowo rzęsy stały się gęstsze i dłuższe. Później gdy wszystko się unormowało zaprzestałam używanie tegoż kremiku. I wiecie co ? Nic się nie stało tzn. moje rzęsy nie wróciły do poprzedniego stanu. Od czasu do czasu wracałam do niego, niestety jednak nie jestem osobą systematyczną i część produktu muszę wyrzucić z powodu przeterminowania:(

POLECAM
Bielenia- łagodny 2 fazowy płyn do demakijażu oczu Awokado. Jak dla mnie ten płyn jest nieporozumieniem. Nie mam oczu wrażliwych ale nawet mnie szczypały podczas zmywania makijażu. Jego nie chlubną recenzję możecie znaleźć TU.

NIE POLECAM
Dove Supreme, jedwabisty balsam do ciała. Muszę przyznać, że był świetny. Idealny w letnie dni jak i np. sylwestrowe noce. Oprócz swoich właściwości pielęgnacyjnych nadawał skórze lekki naturalny połysk dzięki połyskującym drobinom.
POLECAM
Avon płyn do kąpieli o zapachu arbuza. W mojej łazience zmieniają się tylko wersje zapachowe tych płynów. Oprócz świetnych zapachów kosmetyk daje nam możliwość zanurzenia się w gęstej, zbitej pianie.
POLECAM
A teraz coś z innej beczki. Wiem, że może wersja zapachowa troszkę nie pasuje do pory roku ale mi to nie przeszkadza ;) Chodzi mi o świeczki o zapachu zielonej herbaty z Biedronki. Aromat unoszący się po zapaleniu jest świeży oraz orzeźwiający, czyli taki jak lubię.
POLECAM

Wiele z Was wrzuciło już swoje denka, ale może macie jakieś produkty które i u nas się powtórzyły? A może jeszcze nie zdążyłyście się pochwalić i chcecie napisać co udało Wam się zużyć? 
Pozdrawiamy :)