czwartek, 28 sierpnia 2014

W poszukiwaniu kurtki, czyli jak ludzie zachowują się w sklepie.

Hej,

Dzisiaj chciałam Was zaprosić do posta niekosmetycznego, a bardziej do dyskusji na temat 'szału' jaki spotkałyście w sklepach. Dużo czytałam na blogach o tym jak zachowują się ludzie na promocjach w Lidlu, bądź kiedy przychodzą ubrania/produkty z gazetki. Oczywiście nieraz byłam świadkiem jak zebrało się 10 kobiet przy koszu i nie dalo się tam dojść. Jednak to co dzisiaj widziałam, byłam świadkiem, a zarazem uczestnikiem przekroczyło granice mojej wyobraźni na temat kupowania. 

Jak wiele z Was wie lub nie od dziś w Lidlu można było dostać kurtki z membraną oraz buty trekkingowe. Buty dla dzieci, kurtki - dzieci i dorośli. Zgodnie z gazetką każde z nas wybrało sobie model, który chcieliśmy. Oczywiście było mi wstyd kupić 4 kurtki - tata, mama, ja i Ola, no ale jak już są to kupmy, niech tak będzie. 
Wczoraj z mamą umówiłyśmy się na pobudkę o 7;30, bo sklep otwierają o 8. Wyszłyśmy 7:55 żeby nie stać przed wejściem, bo oczywiście nikogo nie będzie na otwarcie.. TAK?! 
Przed sklepem nie było mowy żeby zaparkować, nie było po pierwsze jak dojechać do sklepu bo ludzie poparkowali na ulicy osobówki i mini busy. Pierwsza faza szoku minęła jak tylko weszłyśmy do sklepu. Ludzi było milion - dzieci, matek, ojców, dziadków, Bóg jeden raczy wiedzieć kogo tam brakowało. Samo dojście do słynnych koszy z kurtkami było prawdziwym wyczynem lawirowania między regałami. Na 'szczęście' kilka kurtek (o godzinie 8:05) można było odnaleźć już na dziale warzyw i mięsa. Jak już udało nam się dotrzeć do oka cyklonu to okazało się, że cały trud na nic.. Wybrałyśmy zgodnie kurtkę dla taty - mężczyźni jak widać było byli równie zszokowani jak my i ładnie odkładali ułożone w kostkę kurtki na swoje miejsce. 

Postanowiłam zostawić mamę i przeszłam się po sklepie w poszukiwaniach odpowiedniego rozmiaru - jedną znalazłam na dziale warzywnym, jedną oddała mi Pani bo powiedziała, że nie pasuje jej kolor kurtki do koloru włosów, a 3cią znalazłam przy ostatnim okrążeniu już prawie przy wyjściu, 
Wiecie co ? Zrobiłam 3 spokojne rundki po sklepie i udało mi się dostać te które wcześniej wybrałyśmy. Po prostu cierpliwie poczekałam aż kobiety odłożą wcześniej powkładane do koszyka wszystkie fasony jednego rozmiaru, 

Nigdy nie widziałam takiego szału, agresji i instynktu łowcy. Żebyście nie zrozumiały mnie źle, raz po prostu podeszłam do jednej Pani widząc, że ma 5 sztuk w koszyku i 3 leżą obok niej i zapytałam czy mogę tą granatową czy ją też przymierza - 'Pani jest śmieszna? Ja muszę się zastanowić!'. Mhmm, w końcu i tak kupiłam to co chciałam.

Mam nadzieję, że już więcej nie będę musiała być świadkiem takiego 'wydarzenia'. Wstawanie na otwarcie sklepu było dla mnie nie do pomyślenia ale myślę, że gdybym poszła teraz o 13 to zastałabym pusty sklep. Już w pewnym momencie - a właściwie na samym początku chciałyśmy po prostu wyjść ze sklepu i nic nie kupować. Przyznaję bez bicia 4 kurtki to już przesada ale babeczka przed nami w kasie miała 8. 6 dla koleżanek, 2 dla siebie - nie wiem czemu to wytłumaczyła, chyba moja mina wskazywała na zaskoczenie :) 
Podsumowując cała sytuacja bardzo mnie śmieszyła i nie dałam się sprowokować do 'walki' o ubranie. Spokojne i cierpliwe podejście do sprawy zaowocowało spełnieniem ustalonej listy zakupów.

A jak u Was z tym kupowaniem? Dajecie się porwać szałowi? Czy zachowujecie zdrowy rozsądek i zachowujecie się spokojnie? A może też miałyście dzisiaj starcie przy zakupach?

17 komentarzy:

  1. Ze mną jest różnie...Bardzo często kupuję w SH - ale jak już przyjdzie do zakupów w sklepie stacjonarnym - potrafię być bardzo wybredna...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest przerażające !! Ludzie zachowują się jakby ich życie od tego zależało...rozumiem " szał zakupów" ale to już wścieklizna zakupów ; O

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt, odzież sportowa z Lidla jest dobrej jakości w jeszcze lepszej cenie i dlatego trochę rozumiem ten szał. Ale za to nie rozumiem zarządzających tym koncernem czemu takich produktów nie sprowadzają więcej żeby zaspokoić tę żądną gazetkowych towarów limitowanych rzesze ludzi?
    Dla chcących się załapać na któryś z ciuchów warto wybrać się 5-6 dni po rozpoczęciu promocji, bo wtedy ludzie, którzy nakupowali 3 sztuki w różnych rozmiarach, po przymierzeniu w domu oddają te, które im nie pasują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie!! Ja tak kupilam stroj kapielowy. Po 5 dniach od tego calego szalenstwa! Raz doswiadczylam tej lidlowej wscieklizny i wiecej nie chce tego ogladac...poszlam po drapak dla kota w dniu w ktorym rzucili reczniki...tego co sie dzialo nie sposob opisac!

      Usuń
  5. Ja to dziś nawet do Lidla nie wchodziłam ;D Bo spodziewałam się takiego bum ;D Niektórzy ludzie to bydlaczki mega ;/
    U nas to jeszcze Litwinów mnóstwo przyjeżdzą - też nie lepsi ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie pod Lidlem rano było tysiąc samochodów. Na szczęście mnie nie pokusiło, żeby tam zajechać. Za to kiedyś były fajne lniane sukienki i pomyślałam, że może akurat warto je zobaczyć na spokojnie przed pracą. W sklepie byłam ok. 8:20 - szaleństwo zakupowe trwało w najlepsze! Wszystko było w koszykach przepychających się i wyszarpujących sobie z rąk ciuchy, babek :) Zaraz mnie nerwy wzięły ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. pamiętam jak pierwszy raz poszłam na zakupy ciuchowe do Lidla kilka dni po ogłoszeniu gazetki ( oczywiście nic nie było) i spytałam się ekspedjękti gdzie te ciuchy to popatrzyła na mnie jak na wariatkę i poszła dalej nawet nie odpowiedziała, później koleżanki z pracy wyjaśniły "fenomen" tych lidlowych ubrań. Ja o 8 to w pracy już jestem dawno więc dzisiaj po kurtki wysłałam mamę :) która zakupy dla całej rodzinki miała zrobic więc mnie nie dziwi że babki tyle sztuk przy kasach maja to dlatych którzy nie mogą przyjść sami.Sama na własne oczy szału zakupowego nie widziłam nigdy. Jakoś sobie nie wyobrażam aby specjalnie brać urlop w pracy (jak robia niektóre moje koleżanki) by robic zakupy w Lidlu czy w ciuchach.

    OdpowiedzUsuń
  8. o matko! i córko:D ja jeszcze nigdy nie bylam na takim lidlowym "szale" promocyjnym, ale chyba kiedyś z ciekawości pójdę:D:D

    4 kurtki to taka liczba "standardowa" - cała rodzina tak? no kurcze trzeba wszystkich ubrać, a jak kurtki dobre i w dobrej cenie to czemu nie? No 8 to przesada;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jak sobie coś upatrzę w Lidlu to zazwyczaj tego nie ma . Powód? Z moim zawsze wieczorkiem jedziemy na zakupy bo w dzień tłok ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie o dziwo szału nie było. Nie byłam rano, ale o godzinie 14 kurtek nadal było sporo, ledwie kilka osób przy koszach. Aż się zdziwiłam.

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie nie ma lidla, ale pamiętam jak otwierali biedronkę po remoncie :P

    OdpowiedzUsuń
  12. O matko, no niestety w Lidlu tak często - bo sprzedają dobre jakościowo rzeczy i sprowadzają je zazwyczaj w bardzo małych ilościach. I niestety, ludzie się rzucają na nie jak "bydło" :P

    OdpowiedzUsuń
  13. masakra... ludzie sa straszni...

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie chodzę do Lidla, więc nie wiem jak wygląda ten szał :-) Wolę Biedronkę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja do LIDL=a mam jakieś 60 km ;) Ale mam biedronkę,tylko w niej nigdy nie widziałam takich tłumów przy promocji,więc współczuję :/

    OdpowiedzUsuń
  16. Dużo słyszałam o tych zakupowych szaleństwach w Lidlu. Sama mam ten sklep dość blisko siebie, aczkolwiek nie mam ochoty na "bitwę" o kurtkę / koszulkę / cokolwiek innego ;) Tym bardziej, że jestem bardzo niecierpliwa i nie miła jak ktoś okazuje brak kultury i jest chamski wobec innych :P

    OdpowiedzUsuń