środa, 18 listopada 2015

Jesienne słodkości Dr. Oetker

Hej kochane! 

Tym razem zapraszamy na post dla osłody, poprawy humoru i ukojenia naszych całodziennych rozterek.


Na pierwszy rzut idą  rozgrzewające kisielki słodka chwila z witaminą C, które towarzyszą nam w 'trudnych' chwilach lub po prostu gdy potrzebujemy chwili relaksu. W sklepie zdążyłyśmy dorwać nowości w smakach: cytrusy i imbir, pieczone jabłko i cynamon, malina i miód, śliwka i goździki.
Po kolei przedstawimy Wam jak się sprawdziły i z czym nam się kojarzą.

Pieczone jabłko i cynamon

W opakowaniu pozostaje nadal intensywny zapach cynamonu, korzennej przyprawy oraz słodkości. Po zalaniu kisielu wrzątkiem należy odczekać kilka chwil, ponieważ w środku znajdują się kawałeczki jabłka, które w rezultacie nadają kwaskowy smak. W ogólnym odbiorze kisiel smakuje bardziej cynamonem niż jabłkiem. Efekt rozgrzewania nie był aż tak bardzo odczuwalny, ponieważ nie jemy wrzątku - nie lubimy poparzonych języków i odczekałyśmy aż troszeczkę się ostudził. 

Cytrusy i imbir

W tym przypadku w opakowaniu wyczuwalne są nuty coś orientalnych przypraw i ostry cytrusowy zapach. W środku również były malutkie kawałeczki owoców. Kisiel miał mocno żółtą barwę niczym skórka dojrzałej cytryny. W smaku był znacząco cytrusowy i pikantny -  to pewnie zaleta imbiru oraz moim zdaniem zbyt słodki.  Jak w poprzednim przypadku mało wyczuwalny efekt rozgrzewania, chociaż tutaj bardziej ze względu na tą pikanterię.


Malina i miód

Przed zalaniem mikstury wyczuwalna jest woń mocnej różanej herbaty, jest to lekko kwaśny zapach przypominający mi dzieciństwo - wtedy uwielbiałam różaną herbatę. Po dodaniu gorącej wody aromat przeistacza się w malinę. Można również wyczuć cytrynę i miód - jest to słodko-kwaśne połączenie również w smaku dzięki kawałeczkom malin. Tutaj zdecydowanie dominuje rozgrzewający miód, dlatego stwierdzam, że 'rozgrzewanie' jest bardziej odczuwalne niż w poprzednich produktach.

Śliwka i goździk

Według mnie to najlepszy z przedstawionych kisielków! Można powiedzieć, że tak mi zasmakował, że trudno mnie było od niego oderwać. Po otwarciu opakowania przywitał nas zapach trufli, pomieszanych ze śliwką w czekoladzie - od razu zaczęła mi cieknąć ślinka. Po zalaniu wodą wyczułam coś pomiędzy powidłami, a grzańcem. W smaku to nic innego jak intensywna słodycz śliwki zmieszanej z wiśnią i goździkami. A co dziwnego? Po zjedzeniu całego kubeczka odniosłam wrażenie jakby zawierał w sobie aromaty gruszki.

Jak podoba się Wam taka opcja na jesienną aurę? Dajcie koniecznie znać! 

5 komentarzy: