Hej kochani!
Jak zawsze mamy mniej czasu niż byśmy chciały. Tym razem to powód troszeczkę bardziej "wyjątkowy". Ponad miesiąc temu rzuciłam starą pracę w hotelu oraz znalazłam inną. W związku z tym praktycznie od miesiąca mam nową - korpo - pracę.
Chciałabym Wam opowiedzieć jak moje życie się zmieniło z pracy zmianowej 7-19, 19-7, święta, nocki, brak wyboru wolnego (umowa zlecenie); na zwykłe, szare 8h.
Praca w hotelu była bardzo dobrym sposobem na zarobienie pieniędzy podczas studiów i nie tylko. Dawała mi wiele możliwości współpracy z ludźmi, przychodzenie na zmiany zgodnie z moim harmonogramem na uczelni oraz mogłam spokojnie uczyć się na egzaminy na nocnych zmianach. Zaraz na pewno wiele z Was pomyśli - praca to praca, nie ma czasu się uczyć czy robić inne rzeczy, jednak to stanowisko pozwalało mi na wiele. Można spokojnie połączyć naukę z pracą nie wykluczając przy tym ani jednego ani drugiego.
Minusem bycia recepcjonistką na pewno jest fakt pracy 24h/dobę 7 dni w tygodniu, bez względu na wszelkie okoliczności np. święta. Na tym stanowisku przepracowałam prawie 3 lata i spędziłam w pracy 2 razy Wigilię 7-19 i 2 razy sylwestra z tymże raz noc, raz dzień. I tu już uwielbiam podejście 90% ludzi - nie wezmę dziennej zmiany sylwestrowej bo idę na imprezę, bo robię imprezę, bo to sylwester. SUPER - rok temu wróciłam o 19 do domu a i tak byłam w stanie jeszcze wyjść na zabawę - no problem.
Przy zbliżającym się terminie końca studiów obiecałam sobie znaleźć nową pracę. Gdzieś, gdzie nie będę pracowała w nocy - spała w dzień, a przynajmniej na umowę o pracę.
Zgodnie z powyższym powoli po obronie zaczęłam rozglądać się za stanowiskami odpowiadającymi mojemu zawodowi. Wysłałam dosłownie 4 CV na próbę i postanowiłam poczekać co się wydarzy. Z tego co pamiętam zaczęłam wysyłać w środę - wysłałam 2, czwartek 1 i piątek 1.
W poniedziałek uzyskałam już 2 odpowiedzi. Jedna z nich była więcej niż pozytywna ale wymagała dalszej selekcji. Natomiast druga niezupełnie odpowiadała na moją aplikację.
Koniec końców dostałam pracę w korporacji. Nie wiem dlaczego ale zawsze chciałam tego spróbować! Chyba wyobrażenie o "wielkim świecie" i sceny w filmach zrobiło swoje.
Rozmowa rekrutacyjna była tak na prawdę rozmową, byłam wtedy TAK strasznie zestresowana, że myślałam że nie pójdę nawet do tego budynku ale wszystko przebiegło gładko. Świetna atmosfera! Pośmialiśmy się i porozmawialiśmy jak równi sobie.
Co się zmieniło?
Umowa o pracę, codzienne wstawanie, wolne weekendy, współpraca z ludźmi - a nie tylko praca z ludźmi. Miejsce tętniące życiem, mam z kim porozmawiać - a nie jak w hotelu, wszyscy goście szli do pracy a ja do 15 siedziałam i klikałam na komputerze. Oczywiście będzie się zdarzało, że będę musiała przyjść w święta do pracy ale to już nie jest dla mnie takim wyrzeczeniem jak sylwestrowa lub wigilijna noc.
Do hotelu mogłam ubierać dosłownie w co chciałam. Nocne zmiany to zazwyczaj T-shirt, jeansy i bluza z kapturem. Na dzień wystarczyło założyć cokolwiek niezobowiązującego byle wyglądało ładnie i schludnie.
W tym przypadku to nie przejdzie. Nie mówię, że koszule są wymagane, jednak 90% mojej garderoby idzie w niepamięć. Jeansy, trampki mogę założyć w weekend albo wieczorem do sklepu. Do korpo zakładam sukienki, koszule ze spodniami albo spódnicami.
Nie jest to do końca mój styl ale i tak ubieram się bardziej po swojemu niż po ichszemu - koszula w liski, bluzka z kołnierzykiem i szopami <3 Wszystko wygląda elegancko i schludnie bo nadal jestem pod kołnierzykiem :)
Atmosfera i podejście ludzi jest bardzo różne. Zdarzają się przypadki osób myślących tylko i wyłącznie o pracy i awansie przez co stają się nie do zniesienia. Zobaczcie jak muszą emanować takim zachowaniem skoro ja po niecałym miesiącu mam dosyć przebywania w ich towarzystwie.
Oczywiście na terenie budynku jest stołówka, gdzie w wolnym czasie można zjeść ciepły posiłek. Zakupiony lub przyniesiony przez siebie z domu. Jednak nie do końca polecałabym zakup jedzenia na stołówce. Jadłam tam ok. 6 razy i nigdy nie dałam im więcej niż 6/10. Jedzonko jest mdłe i podawane na zimno, gdzie trzeba je podgrzać.
Oczywiście początki są trudne, trzeba się nauczyć nowych rzeczy. Nie każdy jest cierpliwy, nie każdy pamięta jak to było na początku ale grunt to nie tracić równowagi.
Jak dla mnie to duża, poważna zmiana. Na prawdę. Jak na razie pierwszy miesiąc jest dla mnie w 90% bardzo pozytywny. Muszę trzymać gardę, nauczyć się wszystkiego żeby jak najszybciej móc pracować na swoją opinię wśród innych.
Na pewno kiedyś mi zbrzydnie zachwyt i popadnę w rutynę, już czasem z samego rana tak mam ale nie mam co narzekać. Podobno praca w korporacji jest męcząca i wycieńczająca, ale gdzie nie jest? To zależy od stanowiska, tego co robisz, jacy ludzie Ciebie otaczają.
Jest dobrze, nawet BARDZO. Mogę się tylko cieszyć, że tak szybko udało mi się zmienić miejsce pracy, na takie jakie chciałam, zgodnie z wykształceniem.
A jakie jest Wasze doświadczenie z nową pracą? Ile czasu Wam zajęło szukanie nowego miejsca pracy? A może wielkie korporacje Was odrzucają?
Powodzenia w pracy :D Ja jestem w trakcie poszukiwań tej swojej wymarzonej :D
OdpowiedzUsuńSuper, że Ci się podoba. Są takie dni, że podoba mi się w korpo, a i takie, że mam ochotę trzasnąć drzwiami i wyjść. Ciągle zastanawiam się nad zmianą pracy, ale zawsze można trafić na gorszą. Na razie jest to mój mały margines bezpieczeństwa.
OdpowiedzUsuńja zawsze wolałam trzymać się z daleko do korpo, ale dobrze że ci się podoba
OdpowiedzUsuńSuper, że jesteś zadowolona i odważyłaś się zmienić pracę. Moja sis też długo pracowała na recepcji w hotelu, też zdecydowała się zmienić pracę i pracuje w biurze w dużej firmie, mówi, że życie jest zupełnie inne, na plus oczywiście. Ja niestety jestem obecnie w trakcie poszukiwań pracy :/
OdpowiedzUsuń