niedziela, 5 marca 2017

Lutowe zużycia

Hej!

Zaczął się marzec, a co za tym idzie przyszedł czas aby pokazać Wam co udało nam się zużyć w lutym. Jak zwykle jest to głównie pielęgnacja ;)


Zacznijmy od szamponów.

Schauma o zapachu jabłek dla każdego rodzaju włosów. Przede wszystkim cudowny zapach cierpkiego zielonego jabłka. Już to sprawiało, że mycie nim włosów stawało się przyjemnością. Dobrze mył, nie obciążał i świetnie się pienił.

Garnier Fructis szampon wzmacniający. Szampony tej firmy lubię głównie za ich cudowne zapachy. Ten również mnie nie zawiódł. Co do działania po jego stosowaniu włosy miały być gęstsze, silniejsze, a także miękkie i sprężyste. Faktycznie włosy stały się sprężyste oraz silniejsze, po czesaniu znajdowałam ich mniej na szczotce niż wcześniej. Niestety nie zauważyłam aby były gęstsze.

Gliss Kur odżywka regenerująca w sprayu do włosów zniszczonych i przesuszonych. Bardzo lubię te odżywki, są bardzo proste w użyciu nie trzeba się bawić w żadne spłukiwanie po prostu idealne. Moje włosy przepadają za nimi. Po ich użyciu dobrze się rozczesują,wyglądają na odżywione. W mojej łazience oprócz maski oraz tradycyjnej odżywki do spłukiwania zawsze się znajdzie miejsce dla tej w sprayu :D

Kolejne opakowanie micela BeBeauty. Fajny, tani, u mnie sprawdza się dobrze. Chętnie do niego wracam.

Perfecta spa galaretka peelingująca do ciała o zapachu poziomki. Ten kosmetyk strasznie mnie zawiódł. Dobry zdzierak ale mało wydajny, a do tego zapach niestety sztuczny. Na pewno nie przypominał poziomek. Konsystencja żelowa, podczas kąpieli często "uciekał" mi przez palce. Nie polecam, sama na pewno już więcej go nie kupię.

Kolejne opakowanie podkładu Bourjois healthy mix. Kosmetyk godny polecenia, dobrze się rozprowadza, nie roluje się. Dobrze kryje, ma dosyć szeroką gamę kolorystyczną. Lubię go dlatego często do niego wracam :)

Dezodorant Fa Mystic Moments, miałam kiedyś już tą wersję zapachową. Idealny wyrazisty zapach, który świetnie chroni, a dotego nie zostawia białych plam na ubraniach.

Maseczka Yves Rocher, o której pisałam w poprzednim poście. Fajnie nawilżała moją skórę twarzy, myślę że jeszcze do niej wrócę.

Yves Rocher pastylka zapachowa do kąpieli jabłko w karmelu. No cóż... szału nie ma, zapach bardzo ładny jednak krótkotrwały. Szybko się rozpuszcza nadają wodzie nieciekawy, żółty kolor. Nie byłam z niej jakoś wybitnie zadowolona i gdyby nie byłaby to część mojego urodzinowego upominku sama bym sobie jej nie kupiła. Mam jeszcze jedną pastylkę do zużycia i na tym koniec, na pewno do nich nie wrócę.

Catrice peeling do ust, cóż tu również nie będzie zachwytu. Scrub w formie wykręcanego błyszczyka ze znikomą ilością drobinek. Używając go nie czuła efektu, który by mnie zadowolił. Na moich ustach tak naprawdę nie widziałam żadnego efektu. O wiele lepszy jest peeling do ust z Sylveco w formie zwykłego sztyftu.

Avon peeling do stóp sorbet z papai. Ten kosmetyk zakupiłam w zestawie razem z mgiełką do stóp oraz kremem chłodzącym. Muszę przyznać, że nie jest to produkt idealny ale z drugiej strony nie taki najgorszy. Drobinki były bardzo malutkie jednak widać było efekt po zastosowaniu kosmetyku.

Antybakteryjny żel do rąk Clean Hands. Bardzo lubię sięgać po takie kosmetyki szczególnie jeśli jestem w podróży lub idę zjeść na mieście. Jedyne zastrzeżenie jakie mogę mieć do tego produktu to zakręcana tubka. 

Maseczka do stóp z Dermaglin, o której pisałam TU.

Na koniec trzy lakiery z Miss Sporty. Wszystkie trzy miały piękne odcienie, szybko schły choć muszę też przyznać że również dość szybko odpryskiwały. Trzy- cztery dni i niestety trzeba było je zmazywać. Chociaż za tak niską ceną nie powinnam chyba oczekiwać cudów.
To by było na tyle. Udanej niedzieli :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz